Szef polskiego rządu zapowiedział, że niemieccy żołnierze mogą pomóc w odbudowie polskich miast i wsi zniszczonych przez powódź. – Z gotowością pomocy zgłosili się żołnierze terytorialsi z Niemiec. Jak zobaczycie niemieckich żołnierzy, proszę nie wpadać w panikę. To jest pomoc. Żeby nie było tam żadnych wątpliwości – rzucił Donald Tusk z kamienną twarzą.
Zniszczenia po powodzi. Niemcy chcieli pomóc Polsce w odbudowie. Słowa Tuska wywołały duże poruszenie, także za naszą zachodnią granicą. Niemieckie Ministerstwo Obrony podkreślało, że strona polska wciąż nie poinformowała, jaki sprzęt, ani jakiego rodzaju pomoc jest potrzebna. Już wcześniej pomoc Polsce oferowała Federalna Agencja Pomocy Technicznej (THW).
Jak w poniedziałek zaznaczyła Nancy Faeser, niemiecka minister spraw wewnątrznych, służby „są gotowe do udzielenia natychmiastowego wsparcia, jeśli zostaną tylko o nie poproszone”. Z kolei zastępczyni rzecznika rządu, Christiane Hoffmann zadeklarowała w poniedziałek, że Niemcy „bardzo dokładnie monitorują sytuację i są gotowi do pomocy”. – Zniszczenia w Austrii, Czechach, Polsce i Rumunii są w niektórych przypadkach druzgocące – stwierdziła Hoffmann. – W imieniu niemieckiego rządu przekazuję wszystkim poszkodowanym wyrazy współczucia i kondolencje – powiedziała.
Niemieccy żołnierze nie rozumieją „żartu” Tuska. Żart Tuska o niemieckich żołnierzach mógł nieco ostudzić zapał do pomocy. W rozmowie z Interią podkreślali oni, że nie rozumieją, dlaczego w ogóle takie słowa padły. – Przecież Polacy dobrze znają naszych żołnierzy, którzy brali np. udział w misji rozstawiania Patriotów przy granicy z Ukrainą. Byliśmy tam ciepło przyjęci przez lokalną społeczność, nie było żadnych problemów. Dlaczego teraz Polacy mieliby się przestraszyć mundurowych, którzy chcą pomóc w sprzątaniu i usuwaniu skutków powodzi? – pytał anonimowo jeden z wojskowych w niemieckim ministerstwie obrony.
Zaskoczeni byli także żołnierze niemieckich wojsk terytorialnych, którzy od dawna współpracują z polskimi kolegami. – Jestesteśmy przekonani, że słowa Donalda Tuska nie były użyte, by wywołać poruszenie czy skandal, ale były niepotrzebne, bo to powtarzanie jakichś stereotypów, które pasują do poprzedniego rządu – podkreślał anonimowy żołnierz.