W sobotę odbyły się demonstracje przeciwników skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen w wielu francuskich miastach, takich jak Marsylia, Tuluzie, Lyon, Lille oraz w Paryżu.
Według danych w marszu w Paryżu uczestniczyło około 75 tysięcy osób, aresztowano także siedem osób. CGT szacuje, że w stolicy manifestowało nawet 250 tysięcy osób i 640 tysięcy w całej Francji.
Wielotysięczne protesty przeciwko skrajnej prawicy we Francji
Liderka CGT, Sophie Binet, przemawiała do manifestujących na Placu Republiki w Paryżu, wyrażając zaniepokojenie możliwością premierem zostać Jordan Bardella z RN. Demonstranci wyrazili sprzeciw wobec tej ewentualności.
Do strajków i protestów dołączyły również inne grupy, takie jak zieloni i ruchy antyrasistowskie, apelując do lewicowych polityków o stworzenie koalicji i niezdradzanie swoich wartości.
- Sophie Binet apelowała do zgromadzonych, by zapobiec sytuacji, w której lider RN zostałby premierem.
- Manifestujący wyrażali swój niepokój związany z faktem, że pewni ludzie wierzą w kłamstwa propagowane przez skrajnie prawicową partię.
Przygotowania do wyborów w atmosferze protestów
W związku z decyzją Emmanuela Macrona, już w poniedziałek po wyborach do Parlamentu Europejskiego doszło do pierwszych protestów, gdzie podniesiono flagi i transparenty z krytycznymi hasłami pod adresem narodowców.
W wynikach wyborów Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen odniosło sukces, zdobywając ponad 31,4% głosów, co skłoniło prezydenta Macrona do ogłoszenia przedterminowych wyborów do niższej izby parlamentu.
- Pierwsza tura wyborów odbędzie się 30 czerwca, a druga 7 lipca, co wymusza na partii szykowanie list i programów.
- Trwają negocjacje dotyczące budowy koalicji wyborczych, zwłaszcza pomiędzy lewicowymi partiami, choć sporne pozostaje kwestia wojny w Strefie Gazy.
Politycy z radykalnie prawicowych ugrupowań także przygotowują się do wyborów, jednak droga do porozumienia między różnymi stronnictwami pozostaje jeszcze daleka.