Przeredagowana treść artykułu:
Lekarze z niepokojem obserwują błagające o leki „beznobabcie”. Starsze kobiety przychodzą do gabinetów i – stosując niekiedy bardzo radykalne oraz agresywne argumenty – oczekują recepty na przepisywane im od wielu lat, silnie uzależniające benzodiazepiny. – Powinniśmy uderzyć się w piersi jako lekarze. To nie są cukierki o superpotencjalne na rozwiązanie naszych problemów, tylko coś superdoręcznego – przestrzega w rozmowie z Interią psychiatra dr Mateusz Kowalczyk.
- Mowa przede wszystkim o benzodiazepinach, które dzielą się kilkanaście rodzajów w tym między innymi: midazolam (krótko działający – od 5 do 8 godzin); lorazepam, alprazolam, estazolam, temazepam i oksazepam (mające działanie o średniej długości – od 5 do 30 godzin); oraz diazepam, chlordiazepoksyd, klonazepam i klorazepat (dające efekty do 60 godzin i dłużej).
- Dr Mateusz Kowalczyk – specjalista psychiatrii i wiceprezes Naczelnej Izby Lekarskiej – przyznaje w rozmowie z Interią, że statystycznie częściej z problemem uzależnienia od benzodiazepin zmagają się starsze kobiety.
„Przez lata był to temat niemedialny, a takich osób jest sporo” – dodaje i podkreśla, że przedawkowywanie benzodiazepin to jednak domena również ludzi stosunkowo młodych.
- „Benzodiazepiny powinno stosować się od dwóch do trzech tygodni wyłącznie jako środki wspomagające i tylko w sytuacjach przejściowych – zaburzeń snu, niepokoju czy napadów lęku – jako dodatek do wdrożonego leczenia” – wskazuje nasz rozmówca.
- Teoria i praktyka medyków przez wiele lat nie szły ze sobą w parze, ponieważ psychotropy były bardzo często wprowadzane w proces leczenia przez lekarzy innych specjalności.
Problemy z benzodiazepinami wynikają między innymi z szybkiego działania i szybkiego zniwelowania objawów. Benzodiazepiny działają jak 'chwilówki’ – tutaj i teraz jest fajnie, ale problem do nas i tak wróci ze zdwojoną siłą – wyjaśnia psychiatra.
- Zjawisko uzależnień od benzodiazepin wsród starszych kobiet jest na tyle powszechne, że w środowisku lekarskim powstał niechlubny termin: „benzobabcie”.
- Dr Kowalczyk potwierdza nam istnienie tego słowa, jednak zaznacza, że ma ono pejoratywny wydźwięk.
Opowiadając o swoich doświadczeniach, wspomniał, że spotkał się z „ekstremalnymi przypadkami”, gdy pacjent stosował benzodiazepiny w „gigantycznych dawkach”.
- „Byłoby dobrze, gdyby lekarze sugerowali kontakt ze specjalistą lub informowali, że to leki wyłącznie do stosowania doradznego. Niestety, często starsze osoby przychodzą i mówią: „Panie doktorze, ja te leki stosuję już 20 lat, bo mi lekarz na rejonie tak przepisywał. One mi pomagają, a ja bez tego nie mogę zasnąć” – czemu w przeszłości lekarze ulegali, nie informując o skutkach ubocznych” – wskazuje.
- Psychiatra wspomniał, że sam wielokrotnie spotykał się z przypadkami, gdy pacjenci zażywający benzodiazepiny od kilkudziesięciu lat przekazywali mu, że jest pierwszym lekarzem, który informował ich o ryzyku uzależnienia.
„Powinniśmy uderzyć się w piersi jako lekarze. To nie są cukierki o superpotencjalne na rozwiązanie naszych problemów, tylko coś superdoręcznego” – przestrzega wiceprezes NIL.
- Doswiadczenia z podobnymi pacjentami opowiedzieli także inni lekarze pracujący na co dzień w ramach Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ).
- Medycy – chociaż woleli zachować anonimowość – opowiadali o niekiedy bardzo niepokojących sytuacjach, gdy starsze osoby spotykały się z odmową przepisania środka.
Reakcja bywa często agresywna. Zaczyna się od nerwowego tłumaczenia, że pacjentka próbowała już inne leki, ale one nie zadziałały; później przechodzi do wymuszania; pojawiają się też komentarze, że dana osoba pójdzie do innego doktora, który z pewnością jej to przepisze – mówi nam jeden z lekarzy.
Medycy wspominają również, że gdy po przeprowadzeniu badań i skontrolowaniu niezbędnych czynników okazuje się, że dana pacjentka kwalifikuje się na benzodiazepiny i otrzymuje w końcu receptę, niekiedy zachodzi „cudowne ozdrowienie”.
- Jak skutecznie walczyć z uzależnieniem od benzodiazepin? Dr Mateusz Kowalczyk wskazuje, że jest kilka szkół leczenia.
- Ekspert zastrzega jednocześnie, że proces odstawiania benzodiazepin jest długofalowy, ponieważ potrzeba dużo samozaparcia po stronie pacjenta, żeby się z nim uporać.
Osoby starsze, które zmagają się z uzależnieniem, zgłaszają się przeważnie nie z faktycznym powodem ich problemów, a efektami wieloletniego zażywania benzodiazepin – trudnościami w koncentracji czy zaburzeniami pamięci, co przekłada się na jakość ich życia codziennego.
- Dr Mateusz Kowalczyk podkreśla, że osoby starsze, które zmagają się z uzależnieniem, zgłaszają się przeważnie nie z faktycznym powodem ich problemów, a efektami wieloletniego zażywania benzodiazepin – trudnościami w koncentracji czy zaburzeniami pamięci.
- Każdy przypadek jest indywidualny i trzeba zawsze wyważyć metodę, uwzględniając wiek pacjenta, ilość przyjmowanego leku, od jak dawna go stosuje, a także czy próba odstawiania ma więcej potencjalnych korzyści czy minusów i niedogodności, które ze sobą niesie.