Małgorzata Manowska, pierwsza prezes Sądu Najwyższego, przegrała w sądzie sprawę dotyczącą wypłaty dodatkowego wynagrodzenia za kierowanie Krajową Szkołą Sądownictwa i Prokuratury. Sąd uznał roszczenia Manowskiej za bezzasadne.
„Jak każdemu obywatelowi za wykonaną pracę należy mi się wynagrodzenie” – przekonywała Manowska. W obszernym uzasadnieniu decyzji sędzia Mariusz Solka zauważył, że Ministerstwo Sprawiedliwości i Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury (KSSiP), pozwani w procesie, nie są zobowiązani do wypłaty Manowskiej dodatku funkcyjnego – informuje „Rzeczpospolita”.
Według sądu pozwani nie byli pracodawcami Manowskiej jako dyrektorki tej szkoły. Małgorzata Manowska przegrała w sądzie, gdyż w żądaniu chodziło o dużą sumę.
W wyniku odrzucenia pozwu Manowskiej prezes Sądu Najwyższego musi pokryć koszty procesu. Rozstrzygnięcie nie jest jednak jeszcze prawomocne. Pełnomocnik Manowskiej odmówił komentarza. Sędzia Solka stwierdził, że powództwo było bezzasadne i zostało oddalone w całości.
Manowska w rozmowie z „Rzeczpospolitą” podkreśliła, że zgodnie z konstytucją za pracę przysługuje wynagrodzenie. „Jak każdemu obywatelowi za wykonaną pracę należy mi się wynagrodzenie, którego bezprawnie zostałam pozbawiona” – stwierdziła.
Była pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf wskazała na nieprawidłowość. Manowska, jeszcze jako sędzia sądu apelacyjnego, została powołana na dyrektora KSSiP przez Zbigniewa Ziobrę w 2016 r. Funkcję tę pełniła do maja 2020 r., otrzymując odpowiednie dodatki.
W październiku 2018 r., już jako sędzia Sądu Najwyższego, otrzymała nową delegację do pełnienia funkcji dyrektorki w KSSiP. Wtedy to owa pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf sprzeciwiła się temu, argumentując, że Manowska nie mogła pełnić funkcji dyrektora KSSiP będąc sędzią SN.
Manowska jednak nie zgodziła się z takim stanowiskiem, uważając, że dyrektorem KSSiP może być zarówno sędzia sądu powszechnego, jak i Sądu Najwyższego. W konsekwencji Manowska nadal kierowała KSSiP, ale nie otrzymała dodatkowego wynagrodzenia za tę funkcję z Sądu Najwyższego.
Pod koniec 2021 r. Manowska złożyła pozew o zapłatę nalezności, pozywając solidarnie Skarb Państwa, reprezentowany przez Ministra Sprawiedliwości i Sąd Najwyższy, oraz KSSiP. Domagała się zapłaty 329 tys. zł z odsetkami, czyli niemal 400 tys. zł.