Narkotyki na pokładzie statku pod polską banderą. "Konsekwentnie podtrzymujemy nasze stanowisko"

Rzecznik PŻM podkreśla, że „w naszej 70-letniej historii była to pierwsza taka sytuacja, jeśli chodzi o nasze załogi”. Zauważa, że obecnie „przestępcy przenieśli się na statki, gdzie wcześniej nie było większych przemytów, czyli na masowce”.

Wskazuje na trzy metody przestępców, m.in. narkotyki imitujące węgiel. Spotkaliśmy się z bardzo zuchwałą akcją przestępców. Nie dość, że próbują wykorzystać obce statki, to jeszcze narażają na niebezpieczeństwo naszych rodaków — mówi minister Marchewka.

Jak pisaliśmy w niedzielę, załoga masowca „Jawor” znalazła kilkanaście 40-kilogramowych paczek z narkotykami, które miały zostać podrzucone, kiedy statek znajdował się na kotwicowisku brazylijskiego portu Sao Luis.

Rzecznik PŻM informował, że narkotyki znalazła załoga, a kapitan od razu powiadomił policję. W brazylijskich mediach pojawiły się jednak doniesienia, że inicjatywa przeszukania statku wyszła od brazylijskiej policji. — Stanowczo trzymamy się naszej wersji, że to załoga odkryła narkotyki i powiadomiła policję. Mamy na to mocne dokumenty — komentuje w rozmowie z Onetem Gogol.

Przemytnicy wykorzystują masowce. Trzy metody. Podkreśla również, że „w naszej 70-letniej historii była to pierwsza taka sytuacja, jeśli chodzi o nasze załogi”. Zauważa, że obecnie „przestępcy przenieśli się na statki, gdzie wcześniej nie było większych przemytów, czyli na masowce”.

— Przemytnicy albo wykorzystują pomieszczenia statku, albo narkotyk schowany jest w ładunku. W Kolumbii, która jest eksporterem węgla, kartele wpadły na pomysł, by produkować narkotyki, które do złudzenia przypominają węgiel. One dostają się na statek jako węgiel i są rozładowywane w określonych miejscach — mówi.

— Trzecia metoda, najczęściej stosowana polega na tym, że narkotyki umieszczane są w podwodnej części statku, a przestępcy wykorzystują do tego nurków — dodaje.

Brazylijska policja prowadzi czynności z polską załogą. PŻM nie podaje żadnych informacji o szczegółach. O komentarz do całej sprawy poprosiliśmy też Arkadiusza Marchewkę, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, który odpowiada za gospodarkę morską i żeglugę śródlądową.

— Czekamy na szczegółowe informacje i na to, jakie zostaną podjęte działania przez brazylijskie służby. Dla nas kluczowe jest to, że załoga sama zauważyła ten proceder i poinformowała stosowne władze. Kapitan i załoga zachowali się bardzo profesjonalnie — mówi Onetowi minister. — Najważniejsze jest dla nas bezpieczeństwo załogi, bezpieczeństwo naszego statku. Ta sprawa ma dla nas charakter priorytetowy — zapewnia.

Minister mówi Onetowi, że załoga statku liczy 20 osób. Składa się z Polaków, Ukraińców, Bułgarów i Rumunów. Marchewka prosi, by raz jeszcze podkreślić profesjonalizm załogi. — Spotkaliśmy się z bardzo zuchwałą akcją przestępców. Nie dość, że próbują wykorzystać obce statki, to jeszcze narażają na niebezpieczeństwo naszych rodaków. Dla załogi to jest bardzo nieprzyjemna sytuacja. Statek płynął z Rotterdamu do Brazylii. W drodze powrotnej miał przypłynąć do Hiszpanii.