COVID-19: Gwoźdź do politycznej trumny prezydenta USA? Mam wrażenie, że planuje zakończyć kampanię

Wiadomość o zachorowaniu Joe Bidena na COVID-19 wpłynęła negatywnie na jego kampanię reelekcyjną, skracając wizytę w Nevadzie. Politycy demokratyczni w obawie o zdrowie i wiek Bidena wzywają go do rezygnacji z kandydowania na prezydenta. To zwieńczenie trudnych tygodni, rozpoczętych od fatalnego występu Bidena w debacie z Donaldem Trumpem. Chuck Schumer, lider większości w Senacie, bezpośrednio wyraził swoje zaniepokojenie demokratycznym prezydentem, sugerując, że partia mogłaby skorzystać na jego odejściu.

Reakcje na zachorowanie Bidena były mieszane. Kampania Bidena zastosowała strategię zbierania funduszy, wykorzystując kontrowersyjne wpisy na Twitterze, co w większości spotkało się z niedowierzaniem i krytyką. Mimo trudności prezydent nie zamierza wycofywać się z wyścigu prezydenckiego, choć niektórzy członkowie partii zaczynają publicznie wzywać go do rezygnacji.

Kampania Bidena stanęła w obliczu trudnych decyzji. Wśród wewnętrznych dyskusji i podziałów w partii demokratycznej Joe Biden jest nieugięty, jednak słowa obawy i krytyki zaczynają dobiegać również od sojuszników. Pytanie o zdolność Bidena do pokonania Trumpa staje się coraz bardziej palące.

Wpływ choroby na kampanię

Prezydent Biden, zdiagnozowany z COVID-19, odczuwa objawy łagodne i rekonwalescencję spędzi w swoim domu w Delaware. Jego przeciwnik, Donald Trump, rozpoczyna intensywną kampanię wyborczą, wykorzystując niedyspozycję Bidena do swojej korzyści. Walka o zdolność fizyczną i siłę wydźwięku kampanii staje się centralnym tematem kampanii.

Kilka wpływowych postaci demokratycznych publicznie przyznało, że Biden powinien się wycofać, obawiając się, że jego zdolności są niewystarczające do pokonania Trumpa. Rozłam w partii ujawnia niepewność co do przyszłości kandydatury Bidena.

Kryzys w partii

Wewnętrzne rozbieżności w partii demokratycznej stają się coraz bardziej wyraźne. Sondaże i opinie publiczne sprawiają, że pytanie o rezygnację Bidena staje się coraz bardziej realne. Ostateczna decyzja należy do samego prezydenta, który mimo wszystkich trudności wciąż ma swoich zwolenników we własnej partii.