Wizerunek lokalizacji wpływa na postrzeganie marki i dlatego jest szczególnie ważny dla nas jako luksusowego producenta — mówi Judith Borowski, która stoi na czele NOMOS Glashuette, saksońskiej firmy produkującej zegarki. Nadal do końca nie rozumie, co właściwie się stało. Jak mówi, wyniki ostatnich wyborów „nie są zaskakujące, ale wciąż szokujące”.
W Glashuette są przecież świetne miejsca pracy, a płace wzrosły w ponadprzeciętnym tempie. A jednak duża część ludzi głosuje na radykalne partie — martwi się prezeska NOMOS. Nadchodzi europejskie pokolenie „obcokrajowcy precz!”. Młodzi mają dość. „Nie możemy już bezpiecznie wychodzić z domu” Rozdźwięki społeczne nie są zauważalne w samej firmie i wiele osób docenia fakt, że kierownictwo zajmuje jasne stanowisko polityczne. A jednak istnieją konsekwencje w życiu codziennym:
Niektórzy pracownicy niechętnie przyjeżdżają do Niemiec Wschodnich, np. dlatego, że wyglądają na obcokrajowców — przyznaje Borowski. „30 lat nieudanej polityki” Jej wypowiedź świadczy o niebezpieczeństwie pogłębiającego się podziału i potencjalnym ryzyku lokalizacyjnym.
Przed wyborami do europarlamentu niezwykle duża liczba firm zadeklarowała swoje poparcie dla Europy i przeciwko prawicowemu ekstremizmowi. Niewiele to pomogło — zwłaszcza na wschodzie , gdzie AfD stała się najsilniejszą partią w zdecydowanej większości okręgów poza Berlinem. „Teraz znów będzie jak w NRD — tylko z pieniędzmi”.
W Niemczech rysuje się zupełnie nowy układ sił. „Koniec świata, jaki znamy” Są ku temu również powody ekonomiczne. Można je jednak znaleźć mniej w konkretnej sytuacji życiowej niż w głębokiej nieufności do instytucji i porządku gospodarczego Republiki Federalnej. Obecne spowolnienie gospodarcze może to wzmocnić.
„Obecnie doświadczamy konsekwencji ponad 30 lat nieudanej polityki — mówi Hajo Exner. Kamieniarz kieruje okręgowym stowarzyszeniem AfD w Goerlitz, gdzie na partię zagłosowało ok. 40 proc. wyborców — najwięcej w całych Niemczech. Oczywiście bliskość Polski odgrywa pewną rolę, „przestępczość graniczna” jest wysoka, ale to tylko jeden z powodów popularności.
Niemiecka policja wwiozła do Polski Afgańczyków. Odpowiada na ostre słowa z Warszawy Ponura przeszłość, nie najlepsza przyszłość — Przez lata jeden kryzys następował po drugim — mówi Exner. — Deindustrializacja od dawna jest tutaj rzeczywistością. Dobre, wspólnie uzgodnione miejsca pracy zostały utracone, a wielu wykwalifikowanych pracowników zarabia niewiele więcej niż płaca minimalna. Zakłady producenta pociągów Alstom w Goerlitz i Bautzen od miesięcy stoją na krawędzi upadku , podczas gdy wiele firm budowlanych i mniejszych przedsiębiorstw „idzie na dno”.
Jednocześnie znajdywały się pieniędze „na wszystko inne”. Co by zmienił? W radzie dzielnicy Exner opowiada się za tym, aby zamówienia publiczne trafiały przede wszystkim do lokalnych firm. „Tego typu rzeczy”. Przemilczany problem.
Według prawie wszystkich kluczowych wskaźników gospodarczych Wschód pozostaje w tyle za Zachodem. Na przykład stopa bezrobocia w Goerlitz wynosi 8,9 proc., a w Bautzen — 7,4 proc. To więcej niż średnia krajowa, ale nie jest to wartość szczytowa. W Gelsenkirchen ponad 12 proc. mieszkańców nie ma pracy.
Na porównywalnych stanowiskach ludzie na wschodzie zarabiają ok. 15 proc. mniej, ale średnio muszą wydawać mniejszą część swoich dochodów na czynsz. Ostatnio pojawiają się również coraz większe oznaki zmian. W 2023 r. gospodarka wzrosła o 0,5 proc. na Wschodzie i nieznacznie spadła na Zachodzie. Duże amerykańskie firmy, takie jak Intel i Tesla, wybrały lokalizacje na obszarze dawnej NRD.
Przyczyny tego leżą głęboko: na Zachodzie społecznej gospodarce rynkowej towarzyszył powojenny cud gospodarczy, natomiast na Wschodzie, po 1990 r. — zamykanie fabryk i bezrobocie. Drogi do demokracji są powiązane z „dwiema różnymi trajektoriami gospodarczymi” , pisze socjolog Steffen Mau w swojej najnowszej książce „Ungleich vereint” (pol. „Nierówno zjednoczeni”).
Ponadto istnieje ciągły „przerost zatrudnienia zachodnioniemieckiej kadry kierowniczej”. W całych Niemczech tylko 5 proc. kadry kierowniczej pochodzi z byłej NRD. A ze względu na wcześniejsze kryzysy istnieje „łatwo aktywowana awersja do strat”. W Niemczech Wschodnich można zatem spodziewać się silniejszych reakcji na okresy stagnacji gospodarczej.
Debaty już dawno przeniosły się do fabryk, a IG Metall zajął jasne stanowisko przeciwko skrajnej prawicy i rasizmowi. — Zrobiliśmy wiele, ale rozczarowanie i gniew są dla wielu zbyt wielkie — mówi Uwe Garbe, jako pierwszy autoryzowany przedstawiciel IG Metall we wschodniej Saksonii. Jego zdaniem politycy popełnili błędy, polegając na strategii niskich płac i ufając, że wszystko się ułoży.
W rzeczywistości, ze względu na „bardzo małą strukturę gospodarczą”, tylko kilka miejsc pracy jest obecnie objętych układami zbiorowymi, dlatego też płace początkowe są często niewiele wyższe niż pomoc socjalna. — Ale większość ludzi tutaj nie radzi sobie źle — mówi Garbe. W ankietach pracownicy oceniali swoją sytuację lepiej niż sytuację ogólną.
Wielu jest po prostu przerażonych, że sprawy potoczą się tak, jak w Neukoelln. Dla wielu osób na wschodzie stolica, a zwłaszcza dzielnice Neukoelln i Kreuzberg, są synonimem nieudanej integracji migrantów.
Debaty już dawno przeniosły się do fabryk, a IG Metall zajął jasne stanowisko przeciwko skrajnej prawicy i rasizmowi. — Zrobiliśmy wiele, ale rozczarowanie i gniew są dla wielu zbyt wielkie — mówi Garbe. — Przynajmniej, w przeciwieństwie do sytuacji sprzed kilku lat, teraz możliwe jest prowadzenie otwartych dyskusji, ponieważ nikt już nie ukrywa swoich preferencji politycznych.
Wiedzą, że po prostu nie ma wystarczającej ilości pieniędzy na wiele projektów, a dostawy energii to tylko jeden z przykładów. Może to być zjawisko wschodnioniemieckie. — W Saksonii ludzie są prawdopodobnie bardziej wrażliwi na te błędy niż w innych częściach Niemiec.