Najwięksi zwycięzcy na początku Euro. "Tworzymy już legendę"

To pierwsze dzisiaj piwo? – prowokacyjnie pytam Szkotów, siedzących nad litrowymi kuflami. O tym, ile potrafią wypić, krążą legendy. – Wiem tylko, że nie ostatnie! – odpowiada jeden z nich. Minęła godz. 11, a na Marienplatz w Monachium próżno szukać wolnego stolika. Przy katedrze gromadzą się Szkoci. Grają na dudach i śpiewają. Już po chwili dołączają Niemcy. I chyba zgadzają się z hasłem „no Scotland, no party”. Kto w ostatnich latach tęsknił za klimatem piłkarskiego święta, spaceruje między nimi z uśmiechem. A u nikogo tęsknota nie była większa niż u Szkotów, którzy w kibicowaniu widzą sens istnienia swojej reprezentacji.

Szkoci opanowali Monachium. Impreza już się zaczęła Szkocja pierwszy sukces już osiągnęła: kilka godzin po napływie jej w niektórych barach w Monachium zabrakło piwa. Chwali się tym nawet szkocka prasa, bo wyczerpać zapasy w mieście Oktoberfestu to przecież osiągnięcie samo w sobie. Znad kufli i butelek zaczepiają przechodzących Niemców: „wypijemy całe wasze piwo, a potem pokonamy was na boisku!”. I po chwili znów chwytają za dudy i zaczynają następną piosenką, która dla mało wprawnionego ucha brzmi jak każda poprzednia.

O kolejnych „wysuszonych” barach informują grupy kibicowskie na swoich fanpage’ach. A inni komentują: „Jeszcze nigdy nie byłem tak dumny!”. „Jeszcze nie zaczęły się mecze, a my już piszemy historię”. „To nasze dziedzictwo”. Jest w tym mnóstwo autoironii. Szkoci od lat śpiewają, że John McGinn jest lepszy od Zinedine’a ’a i przyznają, że zawsze na turniejach rezerwują hotele tylko na dwa tygodnie, bo po fazie grupowej – razem z – wracają do domów.

I rzeczywiście: Szkocja nigdy nie zagrała w fazie pucharowej mundialu ani Euro. W ostatnich latach na mistrzostwa świata nawet się nie dostaje – ostatnio była we Francji w 1998 r., a jej „Tartan Army”, grupa kibiców, której nazwa nawiązuje do materiału tradycyjnej szkockiej spódnicy, wróciła z nagrodą dla najlepszych kibiców. Francuzi byli zachwyceni, określili szkockich kibiców największą atrakcją turnieju. Na Euro też przez lata ich nie było. Zakwalifikowali się w 1996 r. i potem dopiero w 2020 r., ale wtedy podróżowanie było ograniczone restrykcjami. Szturmowali , zasadzili się na Wembley i zremisowali 0:0 z Anglią, ale wrócili do kraju z niedosytem.

  1. W Niemczech mają uwolnić pełen potencjał.

Marienplatz już od czwartku pozostaje biało-niebieski. Nie pustoszeje i nie milknie nawet na chwilę. Według różnych szacunków, podczas Euro w Niemczech ma pojawić się 120-200 tys. szkockich kibiców. W samym Monachium ma ich być około 60 tys. Niemiecka prasa zdała się już tym zachwycić. Wierzy, że mecz Niemcy – Szkocja, którym rozpocznie się Euro, rozhula turniej, a Szkoci porwą resztę kibiców do zabawy na całego.

Anglicy demolowali miasta? Szkoci chcieli się odrozróżnić i zapraszali do tańca

Swoj sposób kibicowania wymyślili w latach 70. i 80., gdy jeszcze regularnie pojawiali się na największych piłkarskich turniejach. Brytyjscy kibice budzili wówczas strach. Kto losował Anglię, ten zaczynał liczyć straty. Niszczyli miasta i stadiony. Szkoci postanowili to wykorzystać. Założyli sobie, że będą kibicować zupełnie inaczej niż Anglicy. Tamci zaczepiali miejscowych i tłukli butelki? Zatem oni będą grać na dudach, śpiewać i zapraszać gospodarzy do wspólnej zabawy. Chcieli, by cały świat dowiedział się, że Szkot od Anglika różni się znacząco.

Szkoci solidarnością nie przegrywają

W jednym z numerów wzorcowo działającej na zagranicy regulującej życie kibiców organizacji pojawił się pomysł. Uważali, że ich zadaniem jest zrealizowanie co najmniej jednego celu nie związane z wynikiem sportowym – postanowili wesprzeć dzieci z kraju, w którym gra ich reprezentacja. Tym sposobem, od 2003 r. zbierali pieniądze na cele charytatywne, wspierając dzieci z 83 krajów kwotą 200 tysięcy dolarów.

  • Szkoty do Francji
  • My i oni – różne dłonie
  • Historia i pamięć