Ceny nagrobków nie wzrosły gwałtownie – to ceny kosztów, takich jak ogrzewanie, poszybowały w górę – powiedział nam Marcin Bartoszek z zakładu kamieniarskiego Wesołowski przy ul. Rakowickiej w Krakowie. Kamieniarze twierdzą, że problem ten występował w czasie pandemii, gdy kontenerowce stały w portach i nie były wysyłane. Wówczas ciężko było o dostęp, szczególnie do kamieni afrykańskich i indyjskich – trzeba było na nie dłużej czekać – uważa Tomasz Sumiński, kamieniarz z zakładu kamieniarskiego Artpetra w Warszawie. W jego ocenie na wzrost cen nagrobków wpływają obecnie różne czynniki. W ciągu ostatniego roku próbowaliśmy dotrzymać tempa inflacji, ale się to nie udało. Wszystkie elementy, które są skorelowane z inflacją – uważa Bartoszek.
Jak zmieniły się ceny nagrobków w ciągu ostatnich lat? – usłyszeliśmy od Tomasza Sumińskiego z warszawskiego zakładu kamieniarskiego. Możemy mówić o średniej cenie, ponieważ koszt nagrobka różni się w zależności od rodzaju kamienia. Z jego zawodowego doświadczenia i takich klientów było najwięcej, dlatego nie widzi znaczących zmian w preferencjach klientów. Do tego – do tej pory klienci przychodzą do nas i mówią, że nagrobek można kupić za kilka tysięcy, a litery wykonać za 3 zł. Czerpią informacje z internetu sprzed ponad 10 lat, a takie ceny już wtedy były nieaktualne – dodaje.
Kamieniarz zwraca uwagę, że w Warszawie standardowy nagrobek ma wymiary 120 cm szerokości na 250 cm długości, co jest znaczną różnicą, bo w reszcie Polski stawia się mniejsze nagrobki. Na Mazurach to głównie 90 na 190 cm – wymienia Sumiński. „My wliczamy montaż w cenę nagrobka, chociaż nie zawsze jest to standardem. Trzeba jednak doliczyć inne opłaty” – zaznaczył kamieniarz. „Biorąc pod uwagę pozostałe koszta takie jak montaż, liternictwo, demontaż starego pomnika czy opłaty za pozwolenia, to” – dodał.
„Osoby, które kupują z hurtowni montują je nielegalnie, po godzinach pracy lub w weekendy, unikając opłat na cmentarzach, składek ZUS i podatków. Rosnące koszty prądu, dzierżawy i podatków ich nie obciążają – jedynym wydatkiem, jaki ponoszą, jest zakup nagrobka z hurtowni” – zauważa Bartoszek z krakowskiego zakładu kamieniarskiego. „Jak mamy konkurować z ludźmi, którzy zatrudniają nielegalnie 10 pracowników, gdzie wszyscy płacą tylko KRUS – to jest niemożliwe” – dodaje. Jak mówi kamieniarz, „żeby przetrwać, musimy zmniejszać sobie marżę” – usłyszeliśmy. „Klienci mając wybór między zakupem w zakładzie z tradycjami a kupnem go za 500 zł taniej u kogoś, kto zmienia numer telefonu i nie zapewnia kontaktu ani możliwości reklamacji, często i tak wolą zapłacić mniej o 500 czy 1000 zł” – dodaje.
- Według Tomasza Sumińskiego zawsze znajdzie się ktoś, kto psuje rynek.
- „Jeśli chodzi o wzrost kosztów związanych z pracownikami, energią, magazynowaniem i innymi wydatkami” – powiedział nam kamieniarz.
- „Nie uważam, żeby ceny wzrosły zbyt mało” – dodał.
- Kamieniarz przypomina, że „przychodzą i pytają się, ile możemy upuścić. Mówią, że zakład obok zaproponował im 200, 300 czy 500 zł obniżki, co jest oczywiście nieprawdą, tylko próbą wymuszenia rabatu. Ja mogę tylko w takiej chwili rozłożyć ręce” – powiedział nam Bartoszek.
- „Zanika etos godnego wynagrodzenia za dobrze wykonaną pracę” – dodał kamieniarz.