Boty uznają "Kredyt na start" za doskonały. Ministerstwo cyfryzacji podejmuje działania.

Boty, czyli zautomatyzowane konta, które mają sprawiać wrażenie, że stoi za nimi człowiek, mogą być zaangażowane w wychwalanie w internecie „Kredytu na start” – pisze „Wyborcza.biz. Ministerstwo Cyfryzacji zgłosiło sprawę służbom.

Wyborcza.biz zwróciła się do NASK z prośbą o analizę wybranych wpisów w dyskusjach o „Kredycie na start”. Jak wynika z raportu, do publikowania wpisów sprzyjających programowi stworzono co najmniej 99 kont. Między początkiem kwietnia a połową lipca wygenerowały one 15 tys. wpisów, które wyświetlone zostały 70 tys. razy.

Jak badacze z NASK argumentują, że raczej mamy do czynienia z botami niż z żywymi ludźmi? „Większość kont działających w ramach tej sieci stworzona została w oparciu o [konkretny] schemat (…). Ich nazwy dotyczą trzech zakresów tematycznych: energetyki, kolei lub roślinności. (…) Wspólnym mianownikiem dla większości z kont bardzo zbliżony opis”, według którego na profilu publikowane są „prywatne i niezależne opinie autora”.

Można też dostrzec schemat w sposobie tworzenia zdjęć profilowych. „Zazwyczaj są to bardzo proste grafiki, które wyglądają, jakby zostały narysowane przez dziecko w programie graficznym” – czytamy w „Wyborczej”.

„Formułowane przez boty wypowiedzi bardzo często wyrażane są w formie przypuszczeń, w których najczęściej wykorzystywane są słowa „raczej” lub „chyba”- napisali badacze NASK. Na raport NASK reaguje resort cyfryzacji. Pisze: „Ministerstwo Cyfryzacji otrzymało materiał NASK dotyczący botów. Temat jest analizowany, został także przekazany do odpowiednich służb, które mogą w tego typu sprawach podejmować dodatkowe działania sprawdzające”.

Aktywiści z organizacji pozarządowych zajmujących się obalaniem fake newsów mówią jednak, że skala wpisów o „Kredycie na start” jest na tyle nieduża, że istnieje możliwość, że wpisy te poczynili ludzie. – Nie mamy wystarczających danych, żeby jednoznacznie stwierdzić, że to zautomatyzowane boty. To równie dobrze może być jeden człowiek, który zakłada konta z kilku numerów telefonu – mówi Jakub Śliz ze Stowarzyszenia Pravda.

Marcel Kiełtyka ze Stowarzyszenia Demagog, które także walczy z dezinformacją, zwraca z kolei uwagę na liczbę wpisów. – 15 tys. wpisów opublikowanych przez 99 kont na przestrzeni ok. 4 miesięcy, daje ok. 151 wpisów na jedno konto. Czyli jedno konto średnio publikowało ok. 37 wpisów miesięcznie.

Nie jest to skala ogromna, myślę, że z łatwością realny użytkownik mógłby publikować taką liczbę wpisów. Jednocześnie nie musi to oznaczać, że za każdym kontem stali prawdziwi ludzie.

Dobrze przeprowadzona akcja z wykorzystaniem botów, to właśnie taka, którą trudno wykryć na podstawie skali wpisów czy ich charakteru – wyjaśnia.

Dr hab. Artur Modliński, kierownik Centrum Badań nad Sztuczną Inteligencją i Cyberkomunikacją przy Uniwersytecie Łódzkim, dodaje także, że ustawienie aktywności botów tak, by wyglądały na zatrudnione przez rząd, może być celową próbą ośmieszenia go. – Musimy sobie zdawać sprawę, że na Twitterze (obecnie X) połowa wszystkich kont to boty. Fale botów często są dla nas niedostrzegalne, warto jednak znać zjawisko astroturfingu, z którego często korzysta biznes, żeby produkować sobie pochlebne opinie. Ma to także drugie oblicze: może być wykorzystane do dyskredytowania konkurencji – mówi Wyborczej dr hab. Artur Modliński.

KWS Źródło: