Te chwile zapisały się w historii. Podążała za złotem, aż nagle wszyscy na stadionie zostali zaskoczeni.

Piątkowe zmagania lekkoatletek na igrzyskach olimpijskich w Paryżu zamknął bieg na 10 km. Przystąpiło do niego 25 zawodniczek, ale dość nieoczekiwanie uwaga skupiała się przede wszystkim na Rahel Daniel, jedynej reprezentantce Erytrei.

Rahel Daniel zdumiała podczas finału biegu na 10 km. Po mniej więcej dwóch kilometrach Daniel prowadziła całą stawkę. Niespodziewanie zdecydowała się na zupełnie nieoczekiwany ruch, którym było… opuszczenie bieżni. Według relacji miała nawet próbować opuścić stadion, lecz została zatrzymana przez oficjeli.

Komentatorzy i widzowie na stadionie nie wiedzieli, co się dzieje. Nie wiadomo, czym było spowodowane jej zachowanie. Rahel Daniel ostatecznie nie została sklasyfikowana, podobnie jak Francuzka Alessia Zarbo. Mimo to rywalizacja była kontynuowana.

Na czoło wysunęła się Japonka Rino Goshima, chociaż nie na długo. Ostatecznie zwyciężyła Kenijka Beatrice Chebet, rekordzistka świata, uzyskując czas 30:43,25.

Drugie miejsce zajęła Włoszka Nadia Battocletti z wynikiem 30:43,35, co jest nowym rekordem kraju, a trzecia była Holenderka Sifan Hassan z rezultatem 30:44,12. Kolejne miejsca na mecie zajęły dwie kolejne Kenijki – Margaret Chelimo Kipkemboi (30:44,58) oraz Lilian Kasait Rengeruk (30:45,04), potwierdzając dominację tego kraju na tym dystansie.

Europejki również mogą być zadowolone. Historyczny finał biegu na 10 km podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu został zauważony jako pierwszy od 36 lat przypadek, gdy na podium olimpijskiego biegu na 10 km znalazły się dwie reprezentantki Europy.

Jednocześnie jest to pierwsze w historii złoto dla Kenii w rywalizacji kobiet. Wśród mężczyzn w 1968 roku triumfował Naftali Temu. W Paryżu rywalizację panów na tym dystansie wygrał Ugandyjczyk Joshua Cheptegei (26:43,14, nowy rekord olimpijski), wyprzedzając Etiopczyka Berihu Aregawiego (26:43,44) oraz Amerykanina Granta Fishera (26:43,46).