Donald Trump próbuje nadać nowy ton swoim wypowiedziom o aborcji. W piątek w poście opublikowanym na Truth Social napisał, że będzie dbał o kobiety i ich prawa reprodukcyjne, co wywołało frustrację przeciwników przerywania ciąży. Słowa te odzwierciedlają jego gorączkowe próby zmiany tonu narracji w wyścigu wyborczym. Pokazują także, że stara się zająć bardziej umiarkowane stanowisko w kwestii aborcji — temat ten nęka Republikanów od czasu uchylenia orzeczenia Roe przeciwko Wade w 2022 r. (orzeczenie z 1973 r. było przełomową decyzją Sądu Najwyższego USA, w której orzekł on, że Konstytucja Stanów Zjednoczonych chroni wolność ciężarnej kobiety do dokonania aborcji — red.).
„Dołącza do drugiej strony” Demokraci często posługują się wyrażeniem „prawa reprodukcyjne”. Używają go jako zamiennika dla określenia „aborcja”, ale także w szerszym znaczeniu — w odniesieniu do szeregu praktyk medycznych związanych z rodzeniem dzieci, takich jak kontrola urodzeń czy zapłodnienie in vitro. W narracji Demokratów obietnica ochrony praw reprodukcyjnych prawie zawsze oznacza ochronę dostępu do aborcji. Republikanie rzadko mówią o aborcji w ten sposób, dlatego przeciwnicy przerywania ciąży natychmiast zauważyli zmianę tonu Trumpa.
Zwrot w wyścigu prezydenckim w USA. Donald Trump ma powody do radości. „To zaszczyt. To naprawdę wielki zaszczyt” Lila Rose, założycielka antyaborcyjnej grupy Live Action, w piątek w swoim podcaście skrytykowała Trumpa za próbę „przypodobania się tym, którzy są proaborcyjni”. — Nie dość, że nie jest to zgodne z zasadami (które deklarował Trump), to jeszcze nie pomoże jego kampanii, jeśli będzie próbował brzmieć jak demokrata — powiedziała Rose.
Kristan Hawkins, prezeska inicjatywy Akcja Studenci dla Życia, napisała w serwisie X, że post Trumpa na Truth Social „zdenerwował wielu członków ruchu pro-life”. Philip Klein, redaktor konserwatywnego dwutygodnika opinii „National Review”, napisał, że w walce o aborcję „coraz bardziej wygląda na to, że Trump dołącza do drugiej strony”.
Nacisk ze strony Demokratów Sztab Trumpa zasugerował, że post opublikowany przez niego na Truth Social był zgodny z jego wcześniejszymi wypowiedziami na temat aborcji i praw reprodukcyjnych. — Jak konsekwentnie oświadczał prezydent Trump, popiera on prawa jednostek w poszczególnych stanach do określania ich własnych przepisów dotyczących aborcji. Prezydent Trump zdecydowanie popiera również zapewnienie kobietom dostępu do opieki, której potrzebują do tworzenia zdrowych rodzin, w tym powszechnego dostępu do zapłodnienia in vitro, kontroli urodzeń i antykoncepcji, i zawsze będzie to robił — powiedziała Karoline Leavitt, krajowa sekretarz prasowa jego kampanii.
Donald Trump opublikował post o aborcji na Truth Social w piątek — po zakończeniu konwencji Demokratów, na której wielokrotnie atakowali go oni za podejście do kwestii aborcji. Na wydarzeniu głos zabrały kobiety, które podzieliły się swoimi historiami walki o dostęp do opieki zdrowotnej w erze po uchylenia orzeczenia Roe kontra Wade. Temat aborcji może przesądzić o wyniku wyborów w USA.
Prezydent Biden: nikt nie ufa Donaldowi Trumpowi. Również Kamala Harris w swoim czwartkowym przemówieniu starała się powiązać restrykcyjne stanowe przepisy aborcyjne z byłym prezydentem. Powiedziała, że ofiarom napaści seksualnych odmawia się aborcji „z powodu Donalda Trumpa”.
Zmiana stanowiska. Nie jest to pierwszy raz, gdy słowa Trumpa o aborcji wywołują niezadowolenie jego wyborców. W czasie swojej kampanii wielokrotnie spotykał się już z ich ostrą krytyką — zarzucali mu, że nie próbuje zaostrzyć dostępu do aborcji.
W wywiadzie udzielonym na początku tego tygodnia Trump powiedział, że nie skorzysta z tzw. ustawy Comstocka, by wprowadzić zakaz dostarczania pocztą leków aborcyjnych, czego domagali się przeciwnicy przerywania ciąży (ustawa ta, uchwalona jeszcze w XIX w., kryminalizowała wykorzystanie amerykańskiej poczty do rozsyłania materiałów obscenicznych, środków antykoncepcyjnych, poronnych lub zabawek erotycznych. W trakcie obowiązywania Roe przeciwko Wade była zawieszona — red.).
Na początku tego roku zdecydował się nie wzywać do wprowadzenia ogólnokrajowego zakazu lub ograniczenia aborcji, za czym opowiadali się niektórzy republikanie. Stwierdził, że kwestia legalności aborcji powinna być rozstrzygana na szczeblu stanowym. Pomimo tego grupy antyaborcyjne poparły Trumpa. On sam mianowanie sędziów Sądu Najwyższego, którzy obalili orzeczenie Roe przeciwko Wade, opisuje nadal jako jedno z kluczowych osiągnięć swojej pierwszej administracji. Chociaż w czasie swojej prezydentury wziął udział w Marszu dla Życia, zdaje się zauważać, że w ciągu ostatnich dwóch lat podejście do aborcji w amerykańskim społeczeństwie mocno się zmieniło.
Przeciwników tej procedury oskarżył o niepowodzenia Republikanów w wyborach w połowie kadencji w 2022 r. Jego sztab naciskał na to, by usunął hasła wzywające do wprowadzenia krajowego zakazu aborcji z oficjalnego programu Partii Republikańskiej i by zastąpił je stanowiskiem, że kwestia ta powinna zostać pozostawiona stanom.
„Ludzie boją się tu mieszkać, uciekają”. Donald Trump przeszedł samego siebie. Porównał się do Ala Capone i obiecał „zapewnić porządek” Trump do tej pory nie powiedział, jak zagłosuje w nadchodzącym na Florydzie referendum dotyczącym aborcji. Wyborcy zostaną na nim zapytani, czy opowiadają się za przywróceniem prawa do przerywania ciąży do czasu, aż dziecko stanie się zdolne do przeżycia poza organizmem matki, czyli do ok. 22.-24. tygodnia ciąży. Obecnie na Florydzie obowiązuje ustawa zakazująca przeprowadzania aborcji po 6. tygodniu ciąży — podpisał ją republikański gubernator Ron DeSantis.