W ubiegłym tygodniu warszawski sąd rejonowy odroczył do . Tego dnia mogliśmy zobaczyć, jak ksiądz Michał wygląda. Jest mocno wychudzony, stracił aż 15 kilo. To dość sporo jak na człowieka, który nigdy nie był otyły. Może dziś dowiemy się czegoś więcej. Rodzice księdza dostali wreszcie zgodę na widzenie z synem. To pierwsze spotkanie od momentu zatrzymania. Wiem tylko tyle, że Michał psychicznie jeszcze się trzyma, ułożył sobie rygorystyczny plan dnia, żeby w tej rzeczywistości izolacji nie oszaleć.
Posiada kilka rzeczy – długopis, zeszyt, Pismo Święte – które pomagają mu zorganizować sobie czas. Pisze, czyta, modli się. Tak przeżywa dzień po dniu. Dla nas wciąż największą bolączką jest to, że nie ma pozwolenia na widzenie się z prowincjałem sercanów, ks. Sławomirem Kopikiem SCJ. Przecież ks. Michał wciąż jest prezesem fundacji Profeto, dyrektorem radia, więc kontakt z nim jest niezwykle istotny pod względem administracyjnym.
To też ogromnie przykre z ludzkiego punktu widzenia, bo ksiądz Michał nie może się wyżalić współbratu, porozmawiać. To absurd. W pismach do prokuratury mecenas powoływał się na wykładnię definicji osoby bliskiej. Przepisy mówią wyraźnie, że taką osobą jest ktoś, kto prowadzi wspólne gospodarstwo domowe. A my w zakonie jesteśmy jak rodzina.