Miała rachunki do wyrównania z Emmą Navarro. Chciała się zrewanżować Amerykance za sensacyjną porażkę w Indian Wells. Ale Navarro też dobrze wyglądała w Paryżu, dlatego na papierze wyglądało na to, że Białorusinka nie będzie miała łatwej przeprawy. Rzeczywistość zweryfikowała jednak wszelkie przewidywania.
Pokaz siły Sabalenki w Paryżu. Starcie na kortach ziemnych w stolicy Francji w niczym nie przypominało tego z marca z Kalifornii. Różnica w sile i technice zagrań była aż nadto widoczna. Sabalenka biła dosłownie każdą z ogromną mocą, zbyt dużą dla Amerykanki, by mogła z nią rywalizować. Już po kilkunastu minutach było 4:0 dla wiceliderki światowego rankingu. W trzecim gemie Navarro obroniła trzy break pointy, ale przy czwartym nie zdołała już zatrzymać rywalki.
Amerykanka szukała różnych sposobów, by przejąć inicjatywę, przejść do ofensywy i zaskoczyć Sabalenkę, ale jej był dzisiaj wyjątkowo dojrzały i przede wszystkim wszechstronny. Z jednej strony mieliśmy atomowy serwis (asy serwisowe przy piłkach granych z prędkością 170-180 km/h) oraz perfekcyjny forhend, z drugiej Sabalenka chętnie schodziła do siatki, grała skróty, szukała opcji na posłanie drop shoty. To nie była seria beżmyślnych uderzeń z całej siły. Pierwszy set padł łupem Sabalenki 6:2. W pełni zasłużenie go wygrała.
W drugiej partii musiała kontynuować to, co grała dotychczas. Navarro była zatem zmuszona do szukania nowych rozwiązań i podjęcia większego ryzyka. Amerykanka nieco lepiej zaczął drugiego seta, bo od wygrania otwierającego gema. Z pewnością jej tenis był odważniejszy. Ale Sabalenka przełamała Navarro w trzecim gemie, wygrywając go do zera.
To była seria błędów tegorocznej rewelacji w świecie tenisa. Podwójne błędy serwisowe, zagrania w siatkę, nagła utrata precyzji. Sabalenka chwilę później miała przewagę dwóch gemów. Potem trzykrotnie miała okazję na przełamanie, ale Navarro dzielnie się broniła. Amerykanka cały czas czegoś szukała. Skracała pole gry, zmieniała kierunki, na przemian grała wysokie i niskie uderzenia, ale nic nie było w stanie zatrzymać Sabalenki lub wybić ją z rytmu.
Jej tenis wciąż był wszechstronny i wysokiej jakości. Białorusinka przełamała Navarro w dziewiątym gemie, od razu to była piłka meczowa. Posłała forhend w róg kortu, dało jej to zwycięstwo w secie 6:3, a w całym meczu 2:0. To było w pełni zasłużone zwycięstwo. Miała aż 36 zagrań kończących, nie pozwoliła dojść rywalce do żadnego break pointu.
W ćwierćfinale Sabalenka zagra z lepszą z pary Warwara Graczowa – Mirra Andriejewa. Emma Navarro (USA, 24.) – 2:6, 3:5