Krzysztof Grabczuk w październiku uzyskał mandat posła na kolejną kadencję, a obecnie kandyduje z drugiego miejsca na lubelskiej liście KO do europarlamentu. Jak relacjonuje Wirtualna Polska, polityk nagle trafił do szpitala. Źle poczuł się podczas wtorkowego spotkania u wojewody lubelskiego. – Już nawet sam nie wsiadłem za kierownicę, tylko zostałem odwieziony do szpitala – powiedział polityk w rozmowie z portalem. – Poczułem duszenie i kłucie za mostkiem – relacjonował Grabczuk. – Teraz już wiem, że jeśli poczujesz coś takiego, to jest ostatni sygnał, żeby udać się do szpitala, bo może być za późno – dodał.
Kandydat KO do PE miał stan przedzawałowy. Jak czytamy dalej, polityk miał stan przedzawałowy. W sobotę opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie z oddziału intensywnego nadzoru kardiologicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie. „Na ręce Pana Ordynatora Piotra Błaszczaka oraz dr. Gerarda Grossmanna, wszystkim lekarzom, Paniom pielęgniarkom oraz całemu zespołowi medycznemu składam serdeczne podziękowania” – napisał polityk (pisownia oryginalna). „Wracam do gry” – zapowiedział. – W nie będę robił wszystkich tych rzeczy, które miałem zrobić, ale w niektórych miejscach obiecałem, że będę. Sam nie będę prowadził samochodu – zapowiedział jednak polityk.
Przyznał także, że wpływ na jego stan zdrowia miało przeciążenie kampanią wyborczą. – To nasza trzecia kampania w ostatnim okresie. Ja w nich tyrałem, zwłaszcza w pierwszej, potem w drugiej, teraz w trzeciej. Pochodzę z Chełma i tutaj, żeby wywalczyć głos, trzeba naprawdę dużo jeździć – zaznaczał. Polityk zwrócił się również apelem. – Nigdy nie sądziłem, że może mnie coś takiego zaskoczyć. Przestrzegam wszystkich, trzeba mieć cały czas się na bacznosci. Jak pojawiają się symptomy związane z zasłabnięciami czy kłuciem za mostkiem, to koniecznie trzeba się zbadać – podkreślił.