„`html
„Pracy w domu było dużo, nie znałam dzieciństwa, żadnych zabaw, a byłam bardzo zdolna do tańca, śpiewu i deklamacji. W szkole brałam udział w prawie każdej uroczystości, choć w domu miałam z tego powodu wymyślania, a czasem i bicie” – czytamy w relacji.
Wspomnienia kontynuuje: „Pamiętam, gdy poszłam na zabawę, na którą ciotka nie pozwoliła iść – zostałam wyzwana od najgorszych i zbita do krwi, że wstydziłam się pokazać ludziom. Myślałam, że popełniłam wielkie przestępstwo”.
Wspomnienia kobiety
Kobieta w opublikowanej relacji wspomina spotkanie z przyszłym mężem: „Mój przyszły mąż (…) zaczął z wujem rozmawiać, że chciałby się ze mną ożenić. (…) Struchlałam. »Ale dlaczego? Przecież ja jego wcale nie znam, on mi się nie podoba«. »Wystarczy, że ja go znam« – odpowiada wujek”.
Dzieciństwo i młodość
Mając pięć lat, straciłam matkę, a za dwa lata ojca. Zostało dwóch starszych braci i ja. Opiekę nade mną przejęła ciocia, która miała już swoich czterech synów. Kiedy skończyłam sześć klas szkoły podstawowej, ciotka stwierdziła: „Dosyć tej nauki, chłopcy muszą mieć siedem klas skończonych, jej to niepotrzebne” – chociaż oni zostawali po dwa lata w jednej klasie, nie protestowałam.
Traumy z młodości
Pracy w domu było dużo, więc nigdy nie miałam wolnej chwili, żeby o tym myśleć. Nie znałam dzieciństwa, żadnych zabaw, choć byłam bardzo zdolna do tańca, śpiewu i deklamacji. W szkole brałam udział w prawie każdej uroczystości, mimo wymyślań i bicia w domu, gdy próbki przedłużały mój powrót ze szkoły. Ale wszystko się skończyło, gdy przestałam chodzić do szkoły. Zostały tylko ukradkiem czytane książki i praca od świtu do nocy.
Kiedy miałam siedemnaście lat, ciotka zaczęła myśleć o moim zamążpójściu. Wyrosłam na bardzo ładną pannę, a choć miałam powodzenie u najprzystojniejszych chłopców, ciotce oni się nie podobali. Uważano wtedy, że ważniejsze od miłości było posłuszeństwo i rygor.
Planowanie małżeństwa
Kiedy mój przyszły mąż zaczął układać podłogi w domu, wujek zaproponował mu małżeństwo ze mną, mimo że się nie znaliśmy. Jako starszy kawaler był postrzegany jako dobra partia. Jednak nie podobał mi się, a musiałam go przyjąć. Odmowa nie wchodziła w grę.
Później, podczas wigilii Bożego Narodzenia, dowiedziałam się, że nie mogę odmówić. Wujek powiedział: „Ma ci się oświadczyć, pamiętaj, nie wolno ci odmówić. Sto dziewcząt czeka na to, a on wybiera ciebie”. Wszystko to było bardzo trudne. Byłam zagrożona nawet utratą rzeczy, które naprawdę potrzebowałam.
Życie w małżeństwie
Odbyły się zaręczyny, bez pierścionka, a na wesele dostałam zegarek zamiast pierścionka. Na samym ślubie miałam ochotę krzyczeć: „Nie!”. Po ślubie, a raczej na papierze, mieszkałam z mężem u ciotki, unikając zbliżeń. W końcu jednak się to stało, co było dla mnie bardzo trudne i niechciane. Zaszłam w nieplanowaną ciążę.
Nie miałam wglądu w finanse, a pieniądze były potrzebne na budowę domu. Po ślubie pracowałam u ciotki za życie, a pieniądze z wesela zainwestowano w cegłę. Mąż był oszczędny, ale ja nie miałam pieniędzy. Jedynie dziecko było dla mnie źródłem miłości.
Przy kolejnych dzieciach jeszcze trudniej było radzić sobie samemu, a mąż nie pomagał w wychowywaniu dzieci ani pracy domowej. Jego praca była ceniona, a moja często niedostrzegana. Jedynie dzieci trzymały mnie przy życiu, choć i one były źródłem ciężkiej pracy.
Na życia dzieci, które kochałam, starałam się, aby nasz dom był domem. Broniłam się przed uległością męża, chowając swoje uczucia, ale zwykle pozostawałam bezradna. Dla reszty świata wyglądaliśmy jak szczęśliwa rodzina, lecz wewnętrznie było to życie trudne i smutne.
„`