Przez prawie dekadę Donald Trump był największym powodem jedności wśród Demokratów i największym źródłem podziałów w jego własnej partii. Obecnie Republikanie zbierają się, by nominować Trumpa do trzecich z rzędu wyborów i sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Jego krytycy z GOP przeszli na emeryturę, zmarli, politycznie przegrali lub po prostu zamilkli i nie krytykują Trumpa. W tym czasie były prezydent uczynił Partię Lincolna spółką zależną w całości należącą do jego ruchu MAGA.
- Sześć niejasności związanych z próbą zamachu na Donalda Trumpa.
- Odpowiedzi mogą wywołać polityczne trzęsienie ziemi w USA i to było przed sobotnią wstrząsającą próbą zamachu.
- Przekształcenie GOP w Partię Trumpa dokonywało się już po zdecydowanym zwycięstwie w prawyborach.
Proces ten ugruntował się w Butler w Pensylwanii, kiedy republikanin uniknął śmierci. Kilka sekund później „kupił” oszołomioną publiczność gestem, który przejdzie do historii amerykańskiej polityki. Dzięki zbudowanej więzi zyskał podziw, jakim niewielu prezydentów USA cieszyło się nawet wśród swoich zwolenników. To wszystko sprawia, że Trump jest dobrze przygotowany do stłumienia nawet niewielkiego wewnątrzpartyjnego sprzeciwu w GOP.
USA mają nowego „męczennika”.
Republikanie mówią o cudzie i boskiej interwencji. „Donald Trump wybrany przez siłę wyższą”. Co bardziej niepokojące dla jego przeciwników, a być może i dla całego kraju, próba zamachu i jego reakcja wzmocnią jego retorykę, że trzeba prowadzić silną politykę, na którą amerykańska demokracja była dotąd w dużej mierze odporna.
- Zacisnięta pięść Trumpa wzmocni jego siłę — nie tylko w trakcie trwania kampanii, ale także, jeśli wygra, w konfrontacji z nielicznymi adwersarzami wewnątrz partii, która okaże się znacznie mniej odporna na jego działania w drugiej kadencji.
- Chodzi o to, że dla milionów republikańskich wyborców Trump za życia jest już bardziej uwielbiany niż Ronald Reagan, do którego często się dotąd odwoływali.
- Pomysłmy o tym, jaką władzę Trump będzie miał nad innymi republikańskimi kongresmenami teraz, gdy przeżył próbę zamachu na jego życie.
Republikanie wpadli w furię. „Wy dranie”. „Natychmiast wnieść oskarżenie przeciwko Josephowi R. Bidenowi za podżeganie do zabójstwa”. Jego najważniejsza rywalka w prawyborach, była ambasadorka USA w ONZ Nikki Haley, już tej sile uległa. Po doniesieniach, że nie weźmie udziału w konwencji, poinformowała w niedzielę, że przyjedzie i przemówi w Milwaukee podczas republikańskiej konwencji. Haley była nie tylko ostatnią zagorzałą przeciwniczką byłego prezydenta GOP w tym roku, ale także symbolem opozycji ze strony partii wobec niego; przez miesiące po tym, nawet jak odpadła z wyścigu, wciąż zdobywała dziesiątki tysięcy głosów w kolejnych stanach, ponieważ republikańscy przeciwnicy nie identyfikowali się z Trumpem.
- Demokraci w opałach.
- Jednak były prezydent nie tylko przejął w całości Partię Republikańską. Do tej pory stanowił element jednoczący Partię Demokratyczną przeciwko niemu. Od 2017 r. Demokraci zawdzięczają prawie większość swojego sukcesu wyborczego sprzeciwowi wobec Trumpa i trumpizmu.
- Joe Biden zawdzięcza swój sukces także zrodzonej dzięki Trumpowi koalicji republikańskich Amerykanów, którzy sprzeciwiali się retoryce byłego prezydenta.
Zanim dojdzie do próby zamachu, są słowa: o śmierci, gwałtach, torturach. „Groźby zalewają członków Kongresu, sędziów, urzędników”. Ponadto dla milionów wyborców kampania w 2020 r., prawybory i wybory do Kongresu, były wyborami wokół jednego tematu – a było nim powstrzymanie Trumpa. W ciągu czterech lat od tego czasu Biden był stale izolowany od jakiejkolwiek poważnej wewnętrznej opozycji, ponieważ kwestionowanie działań urzędującego prezydenta byłoby odwróceniem uwagi od najważniejszej strategii Demokratów, czyli trzymania Trumpa z dala od Białego Domu.
- Do ok. godz. 21:20 (czasu wschodnioamerykańskiego w USA, w Polsce było sześć godz. później) w nocy 27 czerwca br. opozycja antytrumpowa była zjednoczona w nadziei, że w 2024 r. walka będzie ostatecznie toczyć się na tych samych zasadach jak zawsze. Jednak w następstwie katastrofalnego występu Bidena w debacie siły antytrumpowe są teraz mocno podzielone.
- Po tych wszystkich latach jedności wśród Demokratów napełnianej przez Trumpa przeciwna mu koalicja jest skłócona. Zamiast spędzić pierwszą kadencję Bidena na ustalaniu, kto może zablokować powrót Trumpa do Białego Domu, przespali nadchodzący armagedon.
Demokraci próbują teraz nadrobić stracony czas i zrobić to, co w normalnym trybie powinno trwać ok. trzech lat. Dzisiaj o stawce mówią w kategoriach wręcz egzystencjalnych. „Wszędzie była krew. Wszyscy padli na ziemię, niektórzy zaczęli płakać”. Wstrząsające sceny z próby zamachu na Donalda Trumpa.
- „Nigdy nie wybaczysz sobie, że nie zrobiłeś tego, co mogłeś, kiedy miałeś szansę” — tak demokratyczny kongresmen Adam Smith z Komisji Służb Zbrojnych, powiedział mi, że zwraca się do tych kolegów, którzy niechętnie przyłączają się do jego apeli o rezygnację Bidena. „Wszyscy wiedzą, że to musi się stać”.
- Warto jednak cofnąć się o krok. Sojusznicy Bidena w Kongresie próbowali usunąć go w cień, by zrezygnował z ubiegania się o reelekcję, a zakulisowa kampania w tym zakresie miała twarz najbardziej utytułowanej kongresmenki epoki, wieloletniej sojuszniczki prezydenta i osoby, którą on sam nieraz nazywa „moją katolicką siostrą”.
„Uparty i ślepy na to, co się wokół dzieje”. Joe Biden próbuje ugasić pożar. Demokraci jednak podzieleni jak nigdy. Była spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, przekonana, że Biden przegra, pracowała nad telefonami od 27 czerwca br. w nadziei na znalezienie sposobu, aby namówić go na rezygnację lub do tego zmusić.
- Jeden z jej kolegów był zaskoczony, gdy zobaczył ją rozmawiającą, ukradkiem, ale otwarcie, z liderem mniejszości Hakeemem Jeffriesem w zeszłym tygodniu w kącie w Izbie Reprezentantów, na oczach tuzina kongresmenów.
- Zakres zakulisowej roli Pelosi nie został w pełni ujawniony i może nigdy nie zostać, jeśli była spiker izby niższej postawi na swoim. Ale ludzie zaznajomieni z wymianą zdań powiedzieli mi, że rozmawiała z Jeffriesem i planowała strategię z udziałem najbardziej prominentnych polityków Partii Demokratycznej.
Powiedziała też jednemu z byłych urzędników bez ogródek, że dziedzictwo Bidena nie może niszczyć ich partii. „Zaprzeczanie rzeczywistości”. Demokraci wściekli, że Joe Biden się broni. Oczywiście wszystko to miało miejsce przed historycznymi wydarzeniami weekendu.
- Krótko przed próbą zamachu Biden odbył kontrowersyjną rozmowę z grupą umiarkowanych demokratów w Izbie Reprezentantów, co doprowadziło do tego, że jeden z kongresmenów zadzwonił do mnie później i zasugerował, że wkrótce pojawi się więcej telefonów z partii ze strony osób domagających się ustąpienia Bidena. Tych jednak nie było.
- Kampania Demokratów przeciwko własnemu kandydatowi została wstrzymana. Kraj absorbuje to, co się wydarzyło i mogło się wydarzyć w zachodniej Pensylwanii.
Wracając do Białego Domu w sobotę wieczorem ze swojego domu przy plaży w Delaware, Biden starał się przedstawić rodzaj trzeźwego przywództwa, którego naród rozpaczliwie potrzebuje. Jego zadaniem jest jednak nie tylko uspokojenie zdenerwowanych wyborców, ale także stłumienie na dobre wielotygodniowego buntu, z którym ma do czynienia w swoich szeregach. Zwracając się do narodu w rzadkim przemówieniu w Gabinecie Owalnym w niedzielę wieczorem, Biden powiedział, że „nadszedł czas, aby ostudzić emocje” i że „polityka nigdy nie może być dosłownym polem bitwy”. Zaimponował nawet niektórym swoim sceptykom z Kongresu, ale szybko zauważyli, że jego następne publiczne wystąpienie może wcale nie pójść już tak dobrze. I to jest największy problem. Pewne jest jedno — jeśli prezydent nalega na pozostanie w wyścigu o prezydenturę, zrobi to już bez ochrony, jaką kiedyś zapewniała mu koalicja osób zaniepokojonych potencjalnym powrotem Trumpa do Białego Domu. Dziś tego już nie ma.