Hubert Hurkacz zaskoczony, gdy zapytano go o Igę Świątek. Nagle atmosfera się poważa

 

Hubert przyzwyczaił do dwóch rzeczy – że nieraz ma kłopoty na początku turniejów wielkoszlemowych z rywalami znacznie niżej notowanymi i że świetnie radzi sobie na kortach trawiastych. W meczu 1. rundy Wimbledonu połączył te dwa elementy – zaczął od kłopotów i przegranego seta ze 144. na światowej liście Radu Albotem, ale ostatecznie wygrał w czterech – 5:7, 6:4, 6:3, 6:4.

Hurkacz i gra na trawie wydaje się połączeniem idealnym. Wielkim atutem Polaka jest serwis, a przy tej nawierzchni ma on wyjątkowo duże znaczenie. Nie przez przypadek to właśnie w Wimbledonie osiągnął największy sukces w historii swoich występów wielkoszlemowych – trzy lata temu dotarł do . – „Naprawdę uwielbiam trawę. Wimbledon jest wyjątkowy – cała ta atmosfera, tłum , tyle historii. Wzniesienie trofeum za dwa tygodnie byłoby czymś wyjątkowym” – przyznał na konferencji prasowej 27-latek z Wrocławia.

Jest on wymieniany w kilkuosobowym gronie faworytów tej edycji londyńskiej imprezy. Chociaż tak samo było dwa lata temu, ale wówczas przegrał już mecz otwarcia. Teraz nie był tego blisko, ale jego miłość do trawiastych kortów z pewnością została wystawiona na próbę za sprawą deszczu. Często podczas pojedynku z Albotem delikatnie kropiło, a w pewnym momencie stało się to na tyle intensywne, że przerwano rywalizację. I to raczej pomogło Polakowi, bo wcześniej jego gra pełna była błędów i kłopotów z bieganiem po śliskim korcie. Po powrocie zaś z gema na gem prezentował się coraz lepiej.

„Czy przeszkadzał mi deszcz? Jesteśmy w Anglii, w Londynie, więc powinno od czasu do czasu tutaj padać. A tak na poważnie, to oczywiście, mam już trochę doświadczenia z grą w takich warunkach, więc dałem sobie radę. Przy trawie jest tak, że nawet jak tylko lekko siąpi, to staje się ona od razu mokra i śliska. Podczas gdy na jakiejkolwiek innej nawierzchni nie ma mowy o przerwie” – wskazał.

Podsumowując przyznał też, że wiedział, iż musi wejść na wyższe obroty i cały czas szukał tego momentu. Gdy jeden z dziennikarzy spytał, dlaczego zaczął na niższych obrotach, to uśmiechnął się i dodał: – „Nie żyjemy w perfekcyjnym świecie. Chciałoby się wyjść i serwować same asy i by każde uderzenie było perfekcyjne. Ale to nierealistyczne. Trzeba się adaptować do konkretnych warunków” – zaznaczył.

Na jego konferencji prasowej tym razem pojawiło się kilku zagranicznych dziennikarzy. Jeden z nich zapytał Polaka, czy rozmawiał kiedyś z Igą Świątek o tym, jak ona radzi sobie z presją i oczekiwaniami. W przypadku Wimbledonu bowiem to on się z tym mierzy. – „Tak, trochę rozmawialiśmy. Ale już samo oglądanie jej gry, jej zwycięstw jest bardzo inspirujące. Można dostrzec, jak niesamowicie radzi sobie z trudnymi sytuacjami” – wychwalał liderkę światowego rankingu Hurkacz. Ona również we wtorek awansowała do drugiej rundy Wimbledonu.