Na początku sierpnia lubelska prokuratura postawiła 44-letniej przedszkolance zarzut naruszenia nietykalności cielesnej jednego z dzieci, które znajdowały się pod jej opieką. Kobieta miała uderzyć 2,5-letnie dziecko w twarz i głowę. Służby powiadomili zaniepokojeni rodzice – informowało . Teraz sprawę bada prokuratura.
Przedszkolanka z prokuratorskim zarzutem nie zostanie zawieszona. Wojewoda oburzony 44-latka początkowo została zawieszona w wykonywaniu obowiązków służbowych do czasu wyjaśnienia sprawy. Wniosek w tej sprawie złożył dyrektor przedszkola. Jednak kobieta złożyła odwołanie, które przychylnie rozpatrzyła komisja dyscyplinarna.
W sprawie zainterweniował wojewoda. – W związku z podjętą przez komisję decyzją w przedmiotowej sprawie wojewoda lubelski Krzysztof Komorski wezwał na jutro przedstawicieli Kuratorium Oświaty w Lublinie w celu podjęcia działań, które uniemożliwią nauczycielce podejrzanej o naruszenie nietykalności fizycznej jednego z dzieci wykonywanie obowiązków służbowych, w szczególności pracę z dziećmi, w dotychczasowej ani w żadnej innej placówce oświatowej – do czasu wyjaśnienia sprawy – powiedział Miłosz Bednarczyk z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Wojewoda zdecydował się także na wezwanie „w trybie pilnym” przewodniczącej komisji dyscyplinarnej do złożenia wyjaśnień. – W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości lub niedopełnienia obowiązków w przedmiotowej sprawie zostaną podjęte odpowiednie decyzje – podkreślił Bednarczyk. Dodał, że niezależne postępowanie w sprawie przedszkolanki prowadzi też Kuratorium Oświaty w Lublinie.
Lublin. Przedszkolanka biła uczniów?
„Położyła go na podłodze i kazała mu na tej podłodze leżeć” – Córka zaczęła się moczyć. Potrafiło się jej to zdarzyć po kilka razy jednego dnia, w przedszkolu, a później w domu. Potrafiła budzić się z krzykiem. Zaczęły się problemy z jedzeniem. To, że wina leży po stronie przedszkola mi i żonie przyszło do głowy pewnego dnia, kiedy córka przyszła z dość dużym siniakiem na głowie. Powiedziała: „Pani mnie uderzyła”. Po tym zdarzeniu zdecydowaliśmy się wysłać córkę do przedszkola z podsłuchem – powiedział jeden z rodziców.
Zachowanie przedszkolanki udało się zarejestrować na dyktafonie, który rodzice ukryli w pluszowym misiu zaniesionym przez dziecko do placówki. – Największy nasz szok wywołało leżakowanie. Słychać, jak przedszkolanka podchodzi do naszej córki, upomina ją, żeby szła już spać, po czym słychać trzy klaśnięcia i płacz dziecka. Prawdopodobnie córka została trzy razy uderzona w twarz – dodał mężczyzna.
Swoją historię opowiedziała także matka innego z przedszkolaków. – 3-4 miesiące temu dziecko przyszło do domu z płaczem i powiedziało, że pani wychowawczyni położyła go na podłodze i kazała mu na tej podłodze leżeć. Mówił, że pani krzyczy, że jej nie lubi, że nie chce chodzić do przedszkola, bo tam jest niemiło, niefajnie – powiedziała. – Po tym wszystkim pytam się synka: „Bogusiu, co tam się działo? Czy pani cię uderzyła?”. Dziecko zaczęło płakać i mówi: „Uderzyła mnie mocno po głowie”. Pokazało gdzie i dodało, że go to bardzo bolało. Później powiedziało, że uderzyła go w twarz i zaciskała mu usta. Byłam w szoku. Nie wiedziałam, jak miałam się zachować – dodała rozmówczyni lubelskiej rozgłośni.