Dyrektor szpitala w Nowym Tomyślu Tomasz Przybylski przekazał w rozmowie z Wirtualną Polską szczegóły w sprawie trzylatki z miejscowości Ujazd, która zmarła.
– W środę o 6:30 na podjazd naszego SOR wjechał samochód, z którego wybiegł ojciec, niosąc trzyletnią córeczkę na rękach, z – przekazał i podkreślił, że „już wtedy lekarz zauważył, że dziecko nie dawało oznak życia”. Przez 1,5 godziny próbowano przywrócić czynności życiowe dziewczynce, niestety bezskutecznie.
W piątek zakończyła się , wyniki mają być za około 3-4 tygodnie. Strażacy trzeci dzień pracują w domu, w którym mieszkała rodzina. Trutki na gryzonie miały znajdować się w elewacji.
– Trutka była porozkładana w różnych formach: pastylek, proszku. Strażacy wykryli znaczące ilości , czyli , który powstał w reakcji fizykochemicznej. W czwartek on się cały czas wytwarzał, więc trutka musiała jeszcze gdzieś – powiedział w rozmowie z portalem bryg. Marcin Nowak ze straży pożarnej w Grodzisku .
Jak informowaliśmy, w środę 6 listopada matce trzylatki wysłania karetki i zespołu ratownictwa medycznego do jej córki, kto miała objawy . Ciężarna kobieta pojechała samochodem do szpitala w Nowym Tomyślu. TVN24 opisywał, że dziecko już w aucie nie dawało oznak życia. Matka i siedmioletnia córka są obecnie . One również źle się czuły.
Na ten temat przeczytasz w artykule: