Poznaje sekrety Putina jak nikt inny. Twórca potwora [WYCINEK Z KSIĄŻKI]

Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu.

Fragment pochodzi z książki „Oddział chorych na Rosję”, która została wydana przez Wydawnictwo Znak Literanova. Poniżej prezentujemy fragment za zgodą wydawnictwa.

Dziewięcioletni Aleksiej świetnie rozumiał, dlaczego ten przystojny, wysportowany Czeczen właśnie jego prowadzi na tyły budynku, żeby spuścić mu dydaktyczny wpier**l. Jest niższy od kolegów i ma nadwagę – najłatwiej go było złapać. To, czego nie rozumiał, to skąd na jego podwórku wziął się ten pier*****y Czeczen. Natomiast doskonale wiedział to przyglądający się wszystkiemu młody adiunkt Uniwersytetu Łomonosowa, Michaił Chodorkowski.

Historię z wiosny 1987 roku opowiedział mi ten, który otrzymał „dydaktyczny wpier**l” – Aleksiej Czadajew, późniejszy speechwriter prezydentów Władimira Putina i Dmitrija Miedwiediewa oraz ideolog rządzącej partii Jedna Rosja.

  1. „Ukraiński odwrót może być już w toku i to może być mądra decyzja”.

  2. W Moskwie obok podwórka, na którym z kolegami bawił się Aleksiej, znajdował się Instytut Chemiczno-Technologiczny Uniwersytetu Łomonosowa. Tam właśnie pracował 24-letni wówczas Chodorkowski. Był nieśmiały i mówił cichutką chrypką.

Natomiast tej wiosny do współpracowników Michaiła dołączył 23-letni Władisław Surkow. Jego mama była Rosjanką, a tato czeczeńskim oficerem specnazu, który niedawno zostawił ich dla innej kobiety.

Inteligentny i ambitny Władisław błyskawicznie pojął, że jako rosyjsko-czeczeński bękart znikańd najbardziej zwiększy swoje szanse na awans społeczny dzięki maksymalnie bezwzględnej, cynicznej i brutalnej strategii życiowej.

  1. Któregoś dnia Michaił pożalił się Władisławowi, że na skwerze Musskaja, nieopodal Instytutu, gdzie on i jego koledzy chodzą w przerwach napić się piwa, banda goowniarzy rozbija im butelki.

  2. Rozbija i ucieka, rozbija i ucieka. Władisław usmiechnął się, bo na miejscu goowniarzy robiłby dokładnie to samo.

  3. Kto odmówiłby sobie przyjemności dokuczania jajogłowym gamoniom, którzy i tak cię nie złapią, bo mają okulary jak denka od butelek i potykają się o własne nogi?