„`html
Rosyjskie prowokacje w przestrzeni powietrznej NATO
Incydenty związane z nasilającymi się wtargnięciami rosyjskich dronów oraz myśliwców do przestrzeni powietrznej państw należących do NATO są traktowane przez ekspertów jako zamierzone działania wojskowe, określane mianem tzw. coercive signalling. Głównym celem takich działań jest wysłanie Europie wyraźnego sygnału: „Nie prowokujcie nas, bo jesteśmy groźniejsi od was!”. Taki komentarz przedstawił historyk oraz specjalista od polityki bezpieczeństwa Rosji Mark Galeotti.
Podkreślił on również, że te akty mają dodatkowy charakter testowania – sprawdzają, jak duża jest spójność polityczna i stabilność wśród krajów europejskich tworzących sojusz. Rosja traktuje te działania głównie jako instrument polityczny, nie zaś bezpośrednio militarny.
Sytuacja międzynarodowa a intensyfikacja sygnałów
W ostatnim czasie wzrost takich prowokacji można powiązać z toczącymi się w Europie rozmowami dotyczącymi gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy i rozważaniami nad ewentualnym wysłaniem tam europejskich sił wojskowych. Rosja stara się oddziaływać na te debaty, sugerując, że każdy kolejny krok zaangażowania Zachodu w sprawy Ukrainy automatycznie zwiększa zagrożenie ze strony Moskwy. Przypomina się tu słowa Putina, który stwierdził, że wojska europejskie na terytorium Ukrainy zostaną potraktowane jako legalne cele militarne. Tym samym Rosja nasila presję na decydentów europejskich, akurat w czasie, gdy stoją oni przed kluczowymi decyzjami.
Niskie koszty, potencjalnie wysokie zyski dla Rosji
Zauważa się, że z punktu widzenia Kremla tego typu prowokacje generują minimalne koszty. Drony są tanie, a myśliwce MiG-31 i tak przebywają już w regionie Kaliningradu. Wykorzystanie tej obecności w roli elementu groźby pod adresem NATO nie wymaga dużego wysiłku organizacyjnego ani finansowego.
Odpowiedź NATO na te działania nie była drastyczna, zdaniem Galeottiego. Istotne jest rozróżnienie pomiędzy emocjonalnymi reakcjami obecnymi w mediach i wśród niektórych polityków, a rzeczywistą reakcją polityczną sojuszu, która pozostaje umiarkowana.
- Galeotti wskazuje, że liczne dyskusje o rzekomej słabości NATO czy postulaty zestrzeliwania rosyjskich samolotów mogą bardziej szkodzić Zachodowi niż odstraszać władze Rosji.
- Przesadne ostrzeżenia mogą prowadzić do fragmentacji polityki europejskiej, wywoływać lęk i w rezultacie skłaniać do poszukiwania szybkiego porozumienia z Rosją kosztem Ukrainy.
Ekspert argumentuje, że im wyraźniej na Zachodzie pojawiają się podziały i panika, tym bardziej Putin utwierdza się w skuteczności swoich działań. Każda gwałtowna reakcja wręcz zachęca do dalszych prowokacji, co automatycznie zwiększa ryzyko niekontrolowanej eskalacji.
Perspektywa ryzyka i konieczność działań obronnych
Potencjalne konsekwencje prowokacji
Według Galeottiego istnieje małe prawdopodobieństwo celowego ataku Rosji na państwa bałtyckie, jednak ciągłe prowokacje rodzą ryzyko przypadkowego incydentu. Wskazuje na możliwość, że zestresowany pilot mógłby omyłkowo odpalić rakietę lub jeden z pilotów NATO oddać niezamierzony strzał ostrzegawczy, co mogłoby przynieść nieprzewidywalne skutki.
- Tego typu zdarzenia określane są jako mało prawdopodobne, ale wzrastająca częstotliwość i zasięg rosyjskich prowokacji zwiększa ryzyko incydentu.
- Rosnąca presja wymusza także na Zachodzie konieczność rozwijania skutecznych metod obrony, szczególnie w zakresie ochrony przed dronami.
Konieczność nowych rozwiązań obronnych
Aktualnie dostępne środki, jak samoloty F-35 wystrzeliwujące rakiety warte miliony dolarów, nie są optymalnym sposobem radzenia sobie z tanimi i masowo wykorzystywanymi rosyjskimi dronami. Wskazuje to na pilną potrzebę opracowania bardziej efektywnych rozwiązań obronnych na poziomie europejskim.
„`