Tragedia w kopalni Rydułtowy: Zmarł jeden z górników, trwa poszukiwanie ostatniego zaginionego

Około godziny 8:16 w czwartek 11 w kopalni Rydułtowy (woj. śląskie) na głębokości około 1200 metrów doszło do wstrząsu wysokoenergetycznego o bardzo dużej sile. Pod ziemią przebywało wówczas 78 górników ze zmiany remontowej w związku z prowadzonymi konserwacyjnymi na maszynach i urządzeniach. Ratownicy wydobyli 76 pracowników kopalni. 17 z nich trafiło do szpitali. Wstrząs w kopalni Rydułtowy. Nie żyje jeden z górników.

Przez kilkanaście godzin ratownicy poszukiwali jeszcze dwóch górników uwięzionych pod ziemią. Po południu prezes Wyższego Urzędu Górniczego poinformował, że jednego z nich udało się odnaleźć. – Pod ziemią przebywa jeszcze dwóch pracowników, przy czym jeden z nich został zlokalizowany w wyrobisku i w tej chwili odbywa się transport tego pracownika na powierzchnię – mówił Piotr cytowany przez . Nie było z nim jednak kontaktu wzrokowego i nie wiadomo było w jakim jest stanie. Kilkadziesiąt minut później Leszek Pietraszek, prezes Grupy Górniczej, poinformował, że odnaleziony mężczyzna zmarł. Według lekarza zgon nastąpił o godzinie 18:35. Górnik miał 41 lat i pracował w zawodzie od 21 lat.

Pietraszek poinformował również, że nadal trwają poszukiwania ostatniego z zaginionych górników. – Trwa akcja ratownicza. Ci ludzie, którzy teraz są pod ziemią (…) robią wszystko, żeby jak najszybciej dotrzeć do górnika – dodał. Wcześniej Piotr Litwa, prezes WUG, mówił, że przez pewien moment była nadzieja, że udało się go zlokalizować. Natrafiono na sygnał z lampy. – Okazało się, że sygnał pochodził z lampki górnika, który wcześniej wyjechał na powierzchnię – tłumaczył Litwa.

Wstrząs w kopalni Rydułtowy. Ciężka akcja ratownicza Cały czas trwa akcja ratownicza, która ma na celu odnaleźć ostatniego z uwięzionych pod ziemią górników. Nie jest to jednak łatwe. PGG przekazało, że w niektórych miejscach ratownicy muszą się czołgać, co spowalnia ich prace. – Pracujemy nad tym, aby zwiększyć ilość powietrza do rejonu, aby utrzymać parametry wentylacyjne, które mamy, ale cały czas zagrożenie tąpaniami daje o sobie znać. Od naszej ostatniej rozmowy dwukrotnie musieliśmy przerwać prace zastępów i wycofać ich – mówił Damian Borgieł, dyrektor biura produkcji PGG w .

Wcześniej na konferencji prasowej prezes WUG Piotr Litwa tłumaczył, że trudności wynikają także z poważnego zagrożenia metanowego i sejsmicznego. – Zarejestrowano wzrost aktywności sejsmicznej, która może spowodować kolejny wstrząs, co z kolei jest niebezpieczne dla ratowników górniczych, którzy pracują w zagrożonym rejonie – mówił.