Lewica podąża śladami PiS. Czyszczenie kadry w Ochotniczych Hufcach Pracy

Dlaczego jest to ważne? Nowym komendantem OHP, mianowanym przez ministrę rodziny Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, został dawny działacz warszawskiego SLD i Ruchu Palikota Jerzy Budzyn, uznawany za współpracownika Włodzimierza Czarzastego.

Wyznaczył on nowych komendantów wojewódzkich. Jest ich 16, a przynajmniej 10 ma związki z Lewicą. W przypadku tej instytucji nie zmienia się wiele — wcześniej padła politycznym łupem PiS, a zarządzała nią związana z rodziną Morawieckich Małgorzata Zwiercan.

Przypomnijmy, że pensje komendantów wynoszą ok. 100 tys. rocznie. Kto trafił do OHP? TVN24 wylicza konkretne przykłady partyjnych nominatów: hufiec pomorski dla asystenta społecznego ministry Dziemianowicz-Bąk, hufiec dolnośląski dla byłego dyrektora biura ministry, hufiec na Pomorzu Zachodnim dla kandydatki do Sejmu, hufiec podlaski dla kandydatki do Parlamentu Europejskiego.

— Są to osoby wykształcone, bardzo często zajmujące się młodzieżą i często wywodzące się z samych OHP — twierdzi Ewa Flaszyńska z resortu rodziny, pracy i polityki społecznej.

Jak reaguje Lewica? — Lewica wzięła odpowiedzialność za Ochotnicze Hufce Pracy, więc niedziwne jest to, że wskazuje ludzi, do których ma zaufanie — mówi TVN24 zastępczyni Komendanta Głównego OHP Katarzyna Juraszek. Problemu nie widzi także Tomasz Trela z Lewicy.

Jak stwierdził, mianowanie komendantem Budzyna nie należy traktować jako „nominacji politycznej”. — Dostał dlatego, że jest zmiana, jest inne podejście — przekonywał, dodając, że zmiana ma być „jakościowa”.

Czytaj więcej: Eldorado działaczy PiS w OHP. Rekordzista zarobił ponad 200 tys. zł Partyjny desant na Totalizator Sportowy. Polityczni działacze dostali lukratywne stanowiska Wrze po tekście Onetu. Minister zapowiada działania