Rosyjska mafia w USA - Przemiana ze szpanu futrami i złotem w przyczołek Putina

Ociąg staje ze zgrzytem, jęczy zabytkowy wiadukt. Wracam na stare śmieci. Przy Alei Brighton Beach zwanej Małą Odessą mieszkałem ćwierć wieku temu. Konkretnie na Siódmej Brighton u pana Wieśka, który dorobił się jednopiętrowego domu pracą ofiarną, lecz w sumie dość lekką.

Pojął mianowicie za żonę starszą o pokolenie Wierę. Zaś madame Wiera odziedziczyła tę dojną krowę w postaci sześciu lokali czynszowych dla gastarbeiterów po małżonku starszym o dwa pokolenia. Mieszkałem z kolegami Jasiem i Romkiem w suterenie (bejzmencie) wielkości kuchni, aczkolwiek kuchenki nie było, podobnie jak kaloryfera. Była za to kabina prysznicowa, dziwnym trafem nieuwzględniona w Księdze Guinessa, mimo że zmieściłaby się do lodówki. Znaczy, gdybyśmy ją posiadali. Kabinę skonstruował pan Wiesiek mający w dorobku wiele nowatorskich rozwiązań architektonicznych.

Dzielił wynajmowane lokale na coraz mniejsze oraz dobudowywał kolejne, między innymi na tarasie i w garażu. Pokraczna chałupka stoi tam, gdzie stała. Przez chwilę mam ochotę sprawdzić, czy madame Wiera odeszła śladami małżonka numer jeden, a pan Wiesiek w ramach matrymonialnej klątwy ciążącej nad tym miejscem wziął połowicę młodszą o pokolenie lub dwa, jednak wspomnienie kabiny prysznicowej wraca, więc strząsam pył z sandałów.

Knajpka Wostocznyj Pir

Idę do knajpki Wostocznyj Pir noszącej też wypisaną alfabetem łacińskim nazwę Kebeer (od kebab & beer, czyli kebab i piwo), a specjalizującej się w kuchni środkowoazjatyckiej. Jest czaczapuri (placek z serem), szorba (rodzaj gulaszu z jagnięciny), charczo (zupa na żeberkach jagnięcych), aczu-czuk (sałatka z pomidorów) i oczywiście kebab: cielęcy, wołowy, barani, kurzy, wątróbkowy, krewetkowy, przegrzebkowy, rybny…

Umówiłem się z Wiktorem, który pracował w moskiewskim kanale TV-6 i w gazecie „Nowoje Russkoje Słowo”, a obecnie handluje kokainą. Twierdzi, że wszystkie rosyjskojęzyczne media w Nowym Jorku popierają Putina, a koks nie uzależnia i nie truje jak hera, więc on Wiktor woli swoją pracę, która niczym nie różni się od sprzedawania alkoholu. To wszystko prawda, choć druga strona medalu jest taka, że najpierw wciągał okazyjnie, potem częściej, jako dziennikarz poznał gangsterów prowadzących hurt, i po upadku „Słowa” zaczął sprzedawać, żeby dalej wciągać. Więc może jednak koks trochę uzależnia?

Gangsterzy Brighton

Wiktor tłumaczy, że wbrew utartym opiniom bandyci nie przyjechali po upadku ZSRR, tylko w latach 70. na fali emigracji żydowskiej. Pierwszym szefem bratwy został jesienią 1975 roku „wor w zakonie” (nestor grypsujących) Jewsiej Agron czyli Mały Don. Zarobił miliardy na handlu benzyną i olejem opałowym z przemytu, porywał ciężarówki dostawcze, torturował wrogów paralizatorem do poganiania krów.

Miał układ z rodziną Genovese, a jego ochroniarzami byli bracia Najfeld. Starszy Beniamin reprezentował Rosję w podnoszeniu ciężarów na Olimpiadzie. Kiedyś podniósł gościa za gardło i rozpruł mu kosą brzuch na parkingu koło Wołny, osiemnastu świadków zeznało, że w obronie własnej, więc go uniewinnili. Młodszy Biba przemycał potem herę z Tajlandii do Polski w kineskopach, a stamtąd w żołądkach mułów fruu do Niujorka. Pomagał mu Ricardo Fanchini, nazywany polskim Al Capone.

Handel narkotykami

Giulia i Najfeldowie nie uchronili Agrona przed Maratem Bałagułą, który zaczynał amerykańską karierę jako krawiec, ale szybko nawiązał kontakty na Brighton, awansował, poczuł, że pragnie i potrafi przejąć władzę. Przystawił mu berettę do dyńki w jego własnym klubie Odessie, Bałaguła dostał zawału, ale przeżył, i Rieznikow został stuknięty przez chłopków od Lucchese.

Wiktor snuje opowieść półgłosem, zerkając na boki. Wprawdzie to wszystko stare dzieje, ale z nadmiaru wiedzy „jeszcze niczewo choroszego” nie wyszło. Poza tym, jak ktoś wciąga od rana, paranoja jest nieunikniona. Bałaguła musiał się ewakuować do Europy, bo go namierzyli federalni za piramidkę w Merill Lynch, i przez chwilę rządził Biba. Kłócił się z Monią Elsonem, trup padał gęsto, w końcu obaj poszli siedzieć, a kontrolę przejął Sława Ivankow znaczy Japończyk, którego bossowie głównych gangów przysłali z Moskwy, żeby zrobił porządek.

Handel narkotykami II

Trzy lata później Iwankowa oraz jego pięciu poruczników aresztowało FBI, i sytuacja się skomplikowała. Najczęściej wszystko trzyma w garści moskiewska centrala, czyli Siemion Mogilewicz vel Mózgowiec, który Amerykę traktuje jako pralnię pieniędzy. Na Brighton rządzi Kostia Ginzburg „Gizia” mianowany jeszcze przez Iwankowa, ale kasa już tędy nie płynie. Gotówka jest dobra przy małych, szemranych interesach. Rosjanie robią duże. Wszystko się odbywa wirtualnie przez banki, giełdę, rynek mieszkaniowy.

Ciekawostki

Urodzili się tu lub spędzili dzieciństwo: autor „Paragrafu 22” Joseph Helller, Neil Sedaka, Neil Diamond, Jack Kirby.

Freud polecał strapionym Brighton i wesołe miasteczko. Pamiętajmy jednak, że potrzebujemy rezerwy, bo polecał także kokainę.

A robi tak, ze względu na sympatie polityczne czytelników. Kiedy separatyści zestrzelili nad Ukrainą malezyjski samolot, byłem akurat u swojego dentysty Leonida Levita. Leon szybko przywołał mnie do porządku. Siedziałem z rozdziawionymi ustami, a oburzony stomatolog perorował tdotyczący Putin’a.