Sukces piłkarzy na Euro 2024 wypełnia Gruzję euforią: ludzie na pomnikach, trąbiące auta.

Gruzja to w teorii najsłabszy uczestnik mistrzostw. W rankingu FIFA zajmuje dopiero 74. miejsce (dla porównania – Polska jest w nim 26.), w eliminacjach Euro 2024 zajęła w swojej grupie dopiero czwarte miejsce, daleko za Hiszpanią, Szkocją i Norwegią.

Szansę gry w barażach dostała dzięki osobliwemu regulaminowi UEFA, który przez rozgrywki Ligi Narodów premiuje także słabsze i niżej notowane drużyny. Na mistrzostwach w Niemczech te regulaminy i rankingi nie mają już znaczenia.

Gruzini zaczęli Euro od heroicznego, przegranego 1:3 meczu z Turcją, potem wywalczyli remis 1:1 z Czechami, wreszcie stanęli do boju z Portugalią. By awansować, musieli wygrać z renomowanym i rozgrywającym do tej pory bardzo dobry turniej rywalem. I zrobili to, wygrali 2:0 po golach Chwiczy Kwaracchelii i Georgesa Mikautadze, a bohaterem drużyny był bramkarz Giorgi Mamardaszwili.