Radosław Fogiel krytykuje Konfederację: Krytykują PiS, ale często głosują z PO

Przeredagowany tekst:

Interia: – Ostatnio częściej widzę pana w internecie nie pod krawatem, a w koszulkach z „Gwiezdnymi Wojnami”…

Radosław Fogiel, poseł Prawa i Sprawiedliwości: – Coż, przekonanie, że polityk nigdy nie zdejmuje garnituru bywa błędne… Od najmłodszych lat jestem wielkim fanem fantastyki, zarówno w wersji książkowej, jak i filmowej. „Gwiezdne Wojny” mają szczególne miejsce w moim sercu. Dlaczego? – Dzisiaj to klasyka, ale na tamte czasy to był przełomowy film. A również bardzo dobra, uniwersalna historia. Zbudowana w oparciu o schemat, o którym pisał w swojej książce „Bohater o tysiącu twarzy” Joseph Campbell – podstawowe wątki, toposy występujące w mitach i historiach opowiadanych od początków ludzkości. Tym razem obleczone w fantastyczno-naukowy kostium w bardzo ciekawym uniwersum. I jest tam walka dobra ze złem jak w polityce.

– Dzisiaj bardzo jasno widać, że główna walka w naszej polityce dotyczy tego, czy jest się za Polską silną, dumna, nowoczesną, bogatą, rozwijającą się, czy się za nią nie jest. Wszyscy politycy zapewniają, że są za silną Polską i każdy powie, że to nie on jest po ciemnej stronie mocy. Kto tutaj wygrywa? – Chwilowo niestety biorą górę siły mikromanii i kompleksów, ale liczę, że w ostatecznym rozrachunku wygra jednak strona, którą reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość. Zwyciężymy tak jak w filmach. W czym przejawia się mikromania rządzących?

– To choćby CPK. Historia, którą próbuje sprzedać Donald Tusk, że będzie realizowany, to ukrywanie pod PR-owskimi zaklęciami faktu, że wybija się zęby temu projektowi. Jaki sposób?

– Jeżeli ma być budowany CPK, a jednocześnie nadal rozwijane jest Okecie i jeszcze do tego duże inwestycje w Modlinie, to nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka. Próbuje nam się opowiadać piękną historię o Polsce w sto minut, o tym, że będą inwestycje w kolej, ale jednocześnie już na etapie rysowania mapki zapomina się o Katowicach.

– Później się magicznie pojawiają, ale cała wschodnia część Polski jest zupełnie odcięta. Widać, że filozofia pana Karpińskiego – „ch… z Polską wschodnią” – cały czas jest silna. Co dla was jest największym problemem w tej sprawie.

– Żeby był to hub komunikacyjny, a nie tylko „kolejne lotnisko”, to potrzebny jest na przykład kolejowy węzeł przesiadkowy i jeżeli się tego nie zrobi na etapie planowania, to już później pod istniejącym lotniskiem nikt nie wykopie dziury. I tak pozbawia się CPK istotnej funkcji i części potencjału, a przedstawia to jako dobre skomunikowanie Polski z Warszawą, „bo kto to widział, żeby puszczać pociągi gdzieś do Baranowa”.

– Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Wszystkie prace prowadzone były w wyjątkowym tempie, tak szybko, jak tylko było to możliwe. Potrzebowalibyśmy jeszcze jednej kadencji, by faktycznie osiągnąć taki stopień realizacji, żeby pewne rzeczy nie były już do cofnięcia. Niektórzy mówią, że nic nie zrobiliście, bo nie wbiliście łopaty.

– To czysta demagogia. Kto ma choćby minimalne pojęcie na ten temat wie, że najpierw trzeba wykonać ogrom roboty związanej z dokumentacją. I to zostało w znakomitej większości zrobione. A teraz mamy już opóźnienie o pół roku ze względu na mityczne audyty, a jeśli się zmienia koncepcja to trzy czwarte gotowych dokumentów pojdzie do kosza i trzeba będzie zaczynać od początku.

– Tymczasem konkurencja nie śpi, zainteresowanie budową hubu zgłosili ostatnio Węgrzy. Czy rządzący działają w ich interesie?

– Dobra, jak na partię, która musi się nieco przestawić na inne tory. To nie frustruje?

– To normalne w demokracji. Pamiętajmy, że w 2015 odchodząca Platforma nie miała nawet 25 proc. w wyborach i to rzeczywiście była partia w kłopotach. PiS mimo, że oddało władzę, to wyborów nie przegrało, uzyskaliśmy poparcie ponad trzydziestu procent obywateli. To nie jest zaklinanie rzeczywistości?

– To fakt. Dzisiejsi rządzący nie wygrali wyborów, to jest koalicja przegranych. Uciułali większość parlamentarną. Wy teź próbowaliście znaleźć większość i nie udało się. Czy w PiS jest refleksja dlaczego tak się stało?

– Nikt nie twierdzi, że jesteśmy bezbłędni, nie spoczywamy na laurach. Ta refleksja jest, ale mamy też czynniki od nas niezależne. Partia, która w czasie jednej kadencji mierzy się z globalną pandemią i wojną na Ukrainie musi wyjść z tego poturbowana.

– To nie do końca mamy wpływ na polską scenę polityczną. Do tanga trzeba dwojga. Ale macie wpływ na to, jak jesteście postrzegani przez ewentualnych partnerów koalicyjnych.

– Praktycznie wszystkie pozostałe partie za główny cel działalności obrały bycie w kontrze do PiS. Przyznawali, że nie interesuje ich nic innego, niż odsuniecie PiS od władzy. PSL mówi wprost, że ich zadaniem jest pomaganie innym w zdobyciu władzy. To jest rzeczywiście problem. Problemy nie biorą się znikąd.

– Również Konfederacja, którą część komentatorów chciała widzieć jako naszego koalicjanta, postawiła sobie za cel głównie atakowanie PiS w nadziei, że trochę naszego elektoratu uda im się przejąć. I się nie mylili.

– Wciąż to widzimy: dużo bardziej zajadle politycy Konfederacji atakują PiS niż rządzących. My apelujemy o jedność na prawicy, by nie grać przyszłością Polski z lewicowo-liberalną koalicją, ale widać, że partyjniactwo przeważa.

– Krzysztof Bosak mówi, że PiS-owi należy się polityczny czyściec, a Konfederacja chce was zastąpić, a nie z wami rządzić.

– I efektem tych rozbuchanych ambicji są rządy Donalda Tuska. To cel Konfederacji? Brawo, sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało. Ale gdzie w tym Polska?

Rozumiem, że dołączenie do stolika zamiast jego wywracania było kuszące. Dzisiaj widać, kto jest opozycją koncesjonowaną. Niech zaczną się zachowywać jak prawdziwa opozycja.

– Czyli?

– Niech przestaną rozbijać jedność prawicy i pomagać Tuskowi w rządzeniu. Konfederacja, która mówi, że nie chce mieć z rządzącymi nic wspólnego jest koncesjonowana?

– A jednak ich ataki skupiają się na nas. Dużo częściej głosują razem z PO. Im zależy na tym, żeby utłuczyć się politycznie.

  • Zwyciężymy tak jak w filmach. W czym przejawia się mikromania rządzących?
  • Jaki sposób?
  1. – Jeżeli ma być budowany CPK, a jednocześnie nadal rozwijane jest Okecie i jeszcze do tego duże inwestycje w Modlinie, to nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka.
  2. – Później się magicznie pojawiają, ale cała wschodnia część Polski jest zupełnie odoffą. Widać, że filozofia pana Karpińskiego – „ch.. z Polską wschodnią” – cały czas jest silna.

– Jakie są pańskie spostrzeżenia na temat tej sytuacji? – Polacy zwracają uwagę na wiele kwestii, a także ingerencję Ciemnej Strony Mocy w codzienne życie – komentuje poseł Prawa i Sprawiedliwości.

– Dobra, jak na partię, która musi się nieco przestawić na inne tory. To nie frustruje?

– To normalne w demokracji. Pamiętajmy, że w 2015 odchodząca Platforma nie miała nawet 25 proc. w wyborach i to rzeczywiście była partia w kłopotach. PiS mimo, że oddało władzę, to wyborów nie przegrało, uzyskaliśmy poparcie ponad trzydziestu procent obywateli. To nie jest zaklinanie rzeczywistości?

– To fakt. Dzisiejsi rządzący nie wygrali wyborów, to jest koalicja przegranych. Uciułali większość parlamentarną. Wy też próbowaliście znaleźć większość i nie udało się. Czy w PiS jest refleksja dlaczego tak się stało?

– Nikt nie twierdzi, że jesteśmy bezbłędni, nie spoczywamy na laurach. Ta refleksja jest, ale mamy też czynniki od nas niezależne.